niedziela, 19 października 2014

Rozdział XII

-To nic takiego. Mama dzisiaj pracuje do późna, ale obiecała mi wspólny maraton filmowy…Po prostu nie mogłam się tego doczekać, a teraz jest mi trochę przykro- skłamałam.
-Oh, rozumiem…- kontynuował. –Więc, co powiesz na przyjście do mnie i zrobienie twitcama dla fanów?
-Ale oni nie wiedzą, że jesteśmy razem.
-Kilka fanów się domyślało i zapytali się czy to prawda. Do tej pory nie odpowiedziałem.
Chciałam, żeby nasza relacja została sekretem z powodu tego, co się stało trochę wcześniej, ale wiedziałam, że on chce powiedzieć wszystkim jak bardzo mnie kocha i nie chciałam, żeby źle mnie zrozumiał.
-Jasne. Zróbmy to- wymyśliłam uśmiech, kiedy w końcu znaleźliśmy się na plaży.
-Pokochają cię, uwierz- uśmiechnął się szeroko, siadając na piasku.
-A co jeśli nie?- zapytałam.
-Nie przejmuj się. Obiecuję, że będą tobą zachwyceni.  Nasi fani są naprawdę wspierający.
-Nie wiesz tego.
Czy my się spieraliśmy?
Dopiero zaczęliśmy tą randkę, a ja już zaczynałam jej żałować.
-Dlaczego się ich czepiasz?- zapytał gniewnie.
-Nie czepiam się-
-Tak, robisz to. Jesteś zazdrosna czy co? Jesteś moją dziewczyną, oni są tylko fanami.
-To nie dlatego mam z nimi jakiś kłopot!
-WIĘC DLACZEGO?!
-PONIEWAŻ TWOJE GŁUPIE FANKI MNIE UDERZYŁY I KAZAŁY ZGNIĆ W PIEKLE!- wykrzyczałam, przez co większość osób wysłała nam zdziwione spojrzenia.
Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że płaczę dopóki Luke mnie nie przytulił.
-Przepraszam- wyszeptał.
Nie mogłam nic z tym zrobić. Byłam za bardzo na niego wściekła.
-Chcę pobyć sama- wyszeptałam ostro i odsunęłam się od chłopaka.
-Przepraszam- zaczął, gdy zaczęłam odchodzić.
Jest za późno na przeprosiny.
~
Kiedy znalazłam się w domu, postanowiłam pójść spać.
Nie kłopotałam się nawet z przywitaniem z mamą, nie byłam w nastroju, aby rozmawiać z kimkolwiek.
-Cześć kochanie- uśmiechnęła się, kiedy przekroczyłam próg. Jej uśmiech zniknął, kiedy zorientowała się, że płacze.
-Co się stało?- zapytała, ale ja jak najszybciej pokonałam schody i zamknęłam się w swoim pokoju.
Poczułam telefon, wibrujący w mojej kieszeni.
‘Do: Violet*;
Co się stało z tobą i Lukiem?
(wysłane o 16:45)’
Wiadomość od Heather, więc postanowiłam odpisać.

‘Do: Heather’s the best ;)
Ugh…Nie mów, że ci powiedział…
(wysłane o 16:47)’

‘Do: Violet*;
Jesteśmy wszyscy w domu Ashtona, żeby zrobić twitcama. Powiedział nam, co się wcześniej stało.
(wysłane o 16:50)

‘Do: Heather’s the best ;)
Więc czemu pytasz?
(wysłane o 16:52)

‘Do: Violet*;
Chcę usłyszeć twoją wersję
(wysłane o 16:53)

‘Do: Heather’s the best ;)
Ugh…Dobra
Ja po prostu… Okłamałam go, ponieważ wiem jak mocno kocha swoich fanów i nie chciałam go od nich odłączać. I kiedy próbował mi wmówić zazdrość, to mnie zabolało i sposób w który je bronił. Tak jakby one były jego dziewczynami, a nie ja. W dodatku jakby wszystkie były niewinne. Jeszcze wcześniej grupka dziewczyn podeszła do mnie, powiedziała, żeby zgniła w piekle, a jedna z nich mnie uderzyła…
(wysłane o 16:57)

‘Do: Violet*;
Um…Dobra, rozumiem czemu jesteś smutna, ale Luke czuje się naprawdę okropnie przez to, że czułaś się gorsza od jego fanów.
(wysłane o 17:05)

‘Do: Heather’s the best ;)
Pokazałaś mu moją wiadomość?
(wysłane o 17:07)

‘Do: Violet*;
To był jedyny sposób na poznanie prawdy.
(wysłane o 17:08)

‘Do: Heather’s the best ;)
Zgaduję, że masz racje…
(wysłane o 17:09)

‘Do: Violet*;
Masz zamiar do nas dołączyć?
(wysłane o 17:11)

‘Do: Heather’s the best ;)
Niee…Muszę ochłonąć
(wysłane o 17:13)
Rzuciłam swój telefon obok i po chwili usnęłam.
~
-Psst…Violet
Otworzyłam szybko oczy i usiadłam na łóżku.
Musiałam się przesłyszeć.
Nikogo nie było w moim pokoju…
-Tutaj, na dole!
Spojrzałam na zegarek, 19:00.
Wow, przespałam 2 godziny i nadal jestem śpiąca.
Moje myśli szybko odpłynęły, z powodu hałasu mojego okna.
-Violet!
Powoli zeszłam z łóżka i ruszyłam w kierunku balkonu, tylko po to, żeby zobaczyć Luke’a, stojącego na środku z gitarą w ręku.
-Co?- syknęłam.
-Przepraszam-powiedział.
Wywróciłam oczami i skrzyżowałam ręce. –Przepraszam jest strasznie nadużywane w dzisiejszych czasach. Trudno stwierdzić, czy człowiekowi jest naprawdę przykro.
Chciałam się odwrócić i wrócić do środka, ale wtedy Luke zaczął grać jedną z moich ulubionych piosenek.
I Miss You- Blink 182
Spojrzałam na chłopaka, który patrzył na mnie wzrokiem pełnym nadziei.
-Gdzie jesteś, jest mi strasznie przykro
Nie mogę spać, nie mogę śnić dzisiaj
Ta chora obca ciemność
Przychodzi skradając się i straszy cały czas

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, więc zeskoczyłam z balkonu i szłam przez trawę w stronę chłopaka.
-Nie trać swojego czasu na mnie jesteś już tylko
Głosem w mojej głowie- zaśpiewał ostatni wers. –Violet…Przykro mi.
Spojrzałam na niego, delikatnie się uśmiechając.

 –Jest dobrze- zapewniłam i przyciągnęłam go do namiętnego pocałunku.

***
Znowu opóźnienie -.-
Nadal szukam chętnych do pomocy w tłumaczeniu :)
Dziękuję za komentarze :*
Przypominam o #INGAPL na tt

poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział XI

Po dwóch dniach musiałam wrócić do szkoły, przez co byłam okropnie zajęta i nie mogłam się spotykać z Lukiem tak często, jak wcześniej.
Oficjalnie potwierdziliśmy wszystkim, że jesteśmy razem.
Wszyscy byli strasznie szczęśliwi z tego powodu i jednogłośnie stwierdzili, że „To była kwestia czasu”
Powoli wstałam z krzesła ratownika i zeszłam na dół.
Dzięki Bogu moja zmiana w końcu się skończyła.
Zaczęłam wychodzić z plaży, kiedy poczułam dwa silne ramiona wokół mojej talii.
Pisnęłam, po czym zorientowałam się kto to był.
-Spokojnie! To tylko ja- zaśmiał się Calum.
-Pieprz się. Przestraszyłeś mnie- westchnęłam z ulgą i uderzyłam go lekko.
-Oww- wydął wargę, pocierając swoje ramie.
-Dobrze- wywróciłam oczami. –Więc, czemu ze mną rozmawiasz?- zapytałam lekko niegrzecznie.
-Oh, to świetny sposób na rozmowę z przyjacielem. Bez powodu, serio. Po prostu miałem się tutaj spotkać z Penelopą i zobaczyłem ciebie, więc stwierdziłem ‘Hej…Czemu nie wystraszyć na śmierć Violet?’.
Zaśmiałam się i uśmiechnęłam.-Okay, więc…Poczekaj. Ty i Penelopa jesteście ten?
Calum spojrzał w dół lekko się uśmiechając, a jego policzki przybrały różowy kolor. –Może.
-Ulala- mrugnęłam porozumiewawczo, kiedy zaczął odchodzić.
-Do zobaczenia później- odwrócił się, żeby na mnie spojrzeć.
-Do później- zachichotałam, odwracając się i ruszyłam do domu.

~
Kiedy tylko wróciłam do domu, postanowiłam przyszykować wszystkie rzeczy i ubrania na jutro do szkoły.
Dziękuję Bogu za Target.
Wyciągnęłam swoją białą-bordową spódnicę, bordowe zakolanówki, białą bluzkę i moje czarne baleriny.
Nasze szkolne mundurki były okropne, wiem…
Zgięłam swoje ubrania i powiesiłam je na wieszaku, który umieściłam za drzwiami, a swoje buty położyłam obok.
Nie mogłam uwierzyć, że letnie wakacje właśnie się kończyły.
Jedyną rzeczą, która mnie martwiła, było to czy z Lukiem damy sobie radę.
Nie miał zamiaru wracać już do szkoły, więc nie mogłam go widywać tak często jak zazwyczaj.
Byłam zagubiona w myślach i nawet nie zauważyłam, że skończyłam się pakować do szkoły i zapinałam swój plecak.
-Puk, puk.
Obróciłam się i zobaczyłam Luke’a, wchodzącego do pokoju.
-Serio, nie ma po co mówić ‘puk, puk’ jeżeli już wchodzisz do pokoju- uśmiechnęłam się i położyłam torbę na podłodze.
Rzucił się na moje łóżko i odwzajemnił uśmiech. –Masz jakieś plany na dzisiaj?
Potrząsnęłam głową i położyłam się obok niego. –Nie. Czemu pytasz?
-Bez powodu. Po prostu niedługo nie będziemy się widywać tak często z powodu szkoły. Więc pomyślałem, czemu nie spędzić jak najwięcej czasy razem, zanim zostaniemy zawaleni szkołą i pracą?- odpowiedział, a ja przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
-Więc jaki masz pomysł?- zapytałam z uśmiechem.
-Gdzie chcesz iść?- zapytał.
-Hmm…Nie wiem. A ty gdzie chcesz iść?- zaśmiałam się, ponawiając pytanie.
-Gdziekolwiek…Tak długo jak jesteś ze mną- pocałował mnie w policzek.
-Plaża?- zaproponowałam, wyskakując z łóżka i złapałam chłopaka.
-Jasne- uśmiechnął się, łapiąc moją rękę i złączając nasze dłonie.

~
Kiedy skończyłam się szykować na plaże poszliśmy do domu Luke’a, aby on także mógł wziąć swoje rzeczy.
-Poczekaj tutaj, dobrze? To zajmie mi tylko pięć minut- powiedział, po czym usiadłam na jednym z krzeseł na ganku.
-Oki doki- zaśmiałam się, kiedy pocałował mnie w policzek i wbiegł do swojego domu.
To był piękny dzień, naprawdę piękny.
Niebo było idealnie niebieskie, słońce mocno świeciło i był lekki wiaterek.
Było po prostu perfekcyjnie.
-O MÓJ BOŻE, TO ONA!
Spojrzałam w górę i ujrzałam grupę blondynek, wchodzące na taras Luke’a.
Kim one do cholery były?
-Umm…Mogę wam w czymś po- zaczęłam, ale jedna dziewczyna przerwała mi uderzając mnie w twarz.
Natychmiast poczułam ból w tym miejscu i przyłożyłam swoją rękę. –CO DO…
-Odwal się. Luke jest nasz, suko- powiedziała druga dziewczyna.
-Zgnij w piekle- powiedziała ostatnia, zanim zdążyłam odpowiedzieć. Zaraz po tym wszystkie się odwróciły i wybiegły.
Poczułam łzy, wypływające z moich oczu.
Czy fanki nienawidzą mnie aż tak bardzo?
Naprawdę chcą, żeby ‘Zgniła w piekle’?
Nigdy nie czułam się tak skrzywdzona i poniżona w całym swoim życiu…
Wypuściłam ostatnie łzy i szybko je starłam.
Luke zaraz wyjdzie, a ja nie chciałam, żeby zobaczył mnie w takim stanie.
Na szczęście nie nałożyłam make-up’a ani nic podobnego, ponieważ wyglądałabym okropnie.
Siedziałam jeszcze przez około 5 minut, nie płacząc, po prostu rozmyślałam nad tym, czy powinnam powiedzieć Luke’owi o tym, co się stało przed chwilą, niestety moje rozmyślenia przerwały dzięki oznajmiające o nadejściu chłopaka.
-Hej kochanie. Gotowa?- zapytał, rzucając swój plecak i wysłał mi mały uśmiech.
-Jasne. Co zajęło ci tak długo?- wymusiłam uśmiech.
Byłam całkiem niezła w udawaniu radość, odkąd moi rodzice się rozwiedli.
Uważam się za profesjonalistkę.
-To jakiś kłopot?- zapytał, odciągając mnie od moich myśli.
-Nie? Dlaczego? Wyglądam na smutną?- odpowiedziałam pewnie.
-Tak troszeczkę. Jeżeli coś się dzieje, wiesz że mogę ci pomóc- uśmiechnął się lekko i przytulił mnie jedną ręką.
Część mnie krzyczała ‘PO PROSTU MU POWIEDZ. ON CIĘ KOCHA, A TY KOCHASZ JEGO. MOŻESZ MU UFAĆ, A ON MOŻE CIĘ OBRONIĆ’.
Ale druga część mówiła ‘To były tylko trzy dziewczyny. Nic takiego. Po prostu wyrzuć to z pamięci. To nie znaczy, że cały fandom cię nienawidzi’.
-No dalej Violet…pomogę ci- wyszeptał ostatnią część, kiedy schodziliśmy z ganka i ruszyliśmy w stronę plaży.

Powinnam mu powiedzieć?

***
KAŻDY KTO PRZECZYTAŁ ZOSTAWIA KOMENTARZ!!!

Notka dłuższa, więc podzielona na podpunkty.

1. Przepraszam. Kompletnie nie miałam czasu na przetłumaczenie rozdziału. Nie chcę, żeby to się jeszcze zdarzyło. Dlatego poszukuję pomocy, do przetłumaczenia co drugiego rozdziału. Chętni pisać na tt- @Wampirka00.
2. Proszę, komentujcie. Wiem, że truje o tym, ale naprawdę z Waszą motywacją o wiele lepiej się pracuje.
3. Dziękuję za ponad 3000 wejść. Jestem pod ogromny wrażeniem i straaaaasznie Wam dziękuję <3
4. Jeżeli chcecie, możecie zostawiać swoje opinie pod tagiem #INGAPL na TT. Będzie mi bardzo miło, a przy okazji pomożecie mi rozsławić bloga.

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział X


-O mój boże Luke, nienawidzę cię!- wymamrotałam, kiedy wysiedliśmy z roller costera, słyszałam histeryczny śmiech chłopaka z tyłu.
-Oh błagam! To nie było takie złe- zaśmiał się i objął mnie jedną ręką.
-Spieprzaj. Tak, było- wydęłam wargi, kiedy pocałował mnie w policzek.
-Awwwhh, więc przepraszam, że zabrałem cię na przejażdżkę- puścił mi oczko.
Uderzyłam go w rękę i wywróciłam oczami. –Gdybyś nie był taki słodki, to bym cię tutaj zostawiła.
-Dzięki, ale wiesz, co jest jeszcze słodsze?- uśmiechnął się głupawo.
-Co?- zapytałam mętnie, nie wiedząc dokąd zmierza.
Wyjął zdjęcie z portfela, po czym mi je pokazał.
Rzuciłam na nie okiem, a moje policzki zaczęły płonąć.
Na fotografii byłam ja i Luke w czasie przejażdżki, sprzed kilku minut.
Moja głowa spoczywała na piersi Luke’a, ale można było zauważyć mój wyraz twarzy i to, że z pewnością krzyczałam. Chłopak trzymał rękę wokół mnie, śmiejąc się.
-KUPIŁEŚ TO?!- wykrzyknęłam i chciałam porwać zdjęcie.
-Oczywiście, że tak. Nie próbuj tego rwać!- wyrwał mi fotografię i schował ją do kurtki.
-Ew, Luke! Wyglądam okropnie na tym zdjęciu, wyrzuć je!- krzyknęłam i wskoczyłam na jego plecy, próbując mu ją odebrać.
Walczyliśmy o zdjęcie około pięciu minut, otrzymując zdziwione spojrzenia od przechodniów, ale nie przejmowaliśmy się tym.
-Chcę pamiętać ten dzień. To nasza pierwsza randka! Violet, uwierz lub nie, ale wyglądasz pięknie, nie ważne jak bardzo będziesz się temu sprzeciwiać- uśmiechnął się nieśmiało, zeszłam z jego pleców i ruszyliśmy w stronę diabelskiego młyna.
-Jesteś zabawny- uśmiechnęłam się, siadając na jednym z wózków.
Zrobiło się późno, więc większość ludzi już poszła i nie było żadnych przeszkód.
-Jesteś piękna- zamrugał.
Zarumieniłam się po raz kolejny i spojrzałam w dół.
-Aww rumienisz się!- zachichotał i objął mnie, co tylko spotęgowało pieczenie w policzkach.
-Odwal się- zaśmiałam się, kiedy kolejka ruszyła a nasz wagonik jechał coraz wyżej.
-Muszę ci coś wyznać- wyszeptał, gdy w końcu się zatrzymaliśmy.
-To znaczy?- motywowałam go, żeby kontynuował.
-Pobiłem twojego byłego chłopaka.
-Co?- wybuchnęłam śmiechem.
-Pobiłem Joshua’e Davisa, ponieważ sprawił, że płakałaś- wymamrotał. –Plus zagroził, że wyjawi, że cię lubię.
Uśmiechnęłam się. –Aww, nie powinieneś tego robić.
-Złamał ci serce. To było konieczne- spojrzał na mnie.
-Dzięki- zaśmiałam się i poczułam większy chłód.
-Zimno ci?- zapytał Luke, zdejmując swoją kurtkę.
-Tylko t-trochę- jąkałam się z powodu zimna.
-Trzymaj- powiedział, zakładając nakrycie na moje ramiona.
-A co z tobą?- zapytałam.
-Poradzę sobie- wskazał na siebie.
-Oh- zaśmiałam się. –Więc dziękuję.
-Nie chcę, żebyś była chora.
Zawstydziłam się i spojrzałam na ocean przed nami.
-Wow, pięknie tutaj- uśmiechnęłam się, po czym zamknęłam oczy, wdychając zapach oceanu.
-To dlatego cię tutaj przyprowadziłem. Piękna dziewczyna powinna być w cudownym miejscu, prawda?
Otworzyłam oczy, żeby ujrzeć Luke’a uśmiechającego się do mnie.
Odwzajemniłam uśmiech. –Jesteś słodki.
Przybliżył się do mnie i złapał moją rękę. –Violet? Um… M-mogę ci zadać pytanie?
-Jasne?- odpowiedziałam pytaniem, a chłopak spuścił nerwowo wzrok, patrząc się w podłogę.
-Wiem, że tak na serio nie zapytałem się czy chcesz być moją dziewczyną. Więc…serio nie jestem w tym dobry. Ale, będziesz moją d-dziewczyną?- poradził sobie z powiedzeniem tego i spojrzał na mnie.
Nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu z powodu jego starań, do stworzenia idealnej nocy…
Swoją drogą podobałam mu się bardzo długo…
Pobił chłopaka, który mnie skrzywdził…
Był bardzo zdenerwowany, pytając się mnie o bycie jego dziewczyną…
On był po prostu strasznie słodki…
-Oczywiście, że będę twoją dziewczyną- zaśmiałam się i pocałowałam go.
Nadal nie mogłam w to uwierzyć.
Był oficjalnie moim chłopakiem.
Po tych wszystkich latach…Nie wyobrażałam sobie bycia jego dziewczyną.
Ale zgaduję, że to musiało się kiedyś wydarzyć, prawda?
Jestem strasznie szczęśliwa z tego, że jesteśmy razem, ponieważ on jest…
Perfekcyjny.

***
Oficjalnie razem kxbksbw *.*
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem, jesteście świetni!
Chcecie, żeby powstał tag na Twitterze, pod którym mogli byście opisywać swoje emocje, co do opowiadania? Piszcie, ja jestem otwarta na wszelkie propozycje.

poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział IX

Po długim i gorącym dniu w pracy, postanowiłam wziąć zimny prysznic.
Po relaksującej kąpieli zaczęłam szukać ubrań pasujących na naszą randkę.
Tak naprawdę  nie wiedziałam czy lepiej ubrać się w coś luźnego, czy poważnego, więc postanowiłam połączyć te oba światy.
Postawiłam, więc na koralowe spodnie z wysokim stanem, biały dopasowany crop top i parę białych krótkich converse.
Nie za codziennie i nie za formalnie.
Było perfekcyjnie.
Nie wiedziałam, co zrobić z włosami, dlatego je po prostu pokręciłam i zarzuciłam na ramiona.
Wyglądałam dobrze, patrząc w lustro.
Wow…Dużo się zmieniłam w czasie tego roku.
Nigdy sobie nie wyobrażałam całowania żadnego chłopaka oraz chodzenia na randki…Szczególnie z jednym z moich najlepszych przyjaciół.
Nadal uważałam to za szaleństwo.
Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na godzinę, 16:30.
Pół godziny do wyjścia…
I wtedy usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi.
-Wejdź- powiedziałam głośno, a drzwi natychmiast się otworzyły, ukazując moją mamę z największym uśmiechem w historii.
-To prawda?- zapiszczała, przypominając fangirl.
-Um… Jaka prawda?- podniosłam zmieszana brew.
-Ty i Luke?- mrugnęła.
Czułam, że moje policzki zaczynają się palić, a mały uśmiech wkradł się na moje usta. –Skąd wiesz?
-Mama Luke’a mi powiedziała- zachichotała i usiadła obok mnie. –Wiedziałam, że ten dzień kiedyś nadejdzie…Że obydwoje się w sobie zakochacie.
-Słyszałam to wiele razy- zachichotałam, sprawdzając godzinę, 16:40.
-Wyglądasz bardzo uroczo, co to za okazja?- zapytała.
-Wychodzę z Lukiem- poczułam, że moje policzki znowu płoną, więc spuściłam wzrok.
-Awww.
-Mamo, przestań- przewróciłam oczami i westchnęłam. –Nadal próbuje to sobie przyswoić.
-Oh, wiem kochanie… To normalne, ponieważ nigdy w życiu nie myślałaś, że będziesz szła na randkę ze swoim najlepszym przyjacielem. Znam to uczucie. Twój tata i ja zaczynaliśmy tak samo jak ty i Luke.
-Naprawdę?- zapytałam zaskoczona, że mówi mi to teraz.
-Tak… I potem mieliśmy ciebie…Yeah…Ale niestety po prostu nie wyszło- westchnęła i zaczęła bawić się włosami.
-W porządku mamo- uśmiechnęłam się i poklepałam ją po plecach.
-Dziękuję słonko…- szepnęła, po czym mnie przytuliła.
Nie przytulałyśmy się nawet pięciu sekund, kiedy ktoś zaczął dzwonić do drzwi.
Wyciągnęłam swój telefon, 17:00.
-To Luke- krzyknęłam i obydwie zaczęłyśmy zbiegać po schodach.
Moja mama szybko otworzyła drzwi, kiedy chciałam akurat chwycić klamkę.
-Hej Luke- uśmiechnęła się słodko, kiedy wyszłam przed dom.
-Cześć Tereso- odwzajemnił uśmiech, przytulając moją mamę.
-Opiekuj się Violet, dobrze? Upewnij się, że nie zrobi czegoś głupiego- zachichotała.
-Oczywiście- zaśmiali się, na co ja wywróciłam oczami.
-Bawcie się dobrze…Tylko nie za mocno- powiedziała mama i zamknęła drzwi.
Moja mam była zawstydzająca, a to nie było nawet zabawne.
Luke odwrócił się do mnie z uśmiechem. –Cześć, piękna.
Znowu poczułam,  że moje policzki robią się czerwone i uśmiechnęłam się głupkowato. –Witaj, przystojny dziwaku.
-Jesteś słodka, gdy się rumienisz- uśmiechnął się i otworzył mi drzwi po auta.
On jest takim głupkiem.
Ale moim głupkiem.
-Gdzie jedziemy?- zapytałam, kiedy wyjechaliśmy z mojego podjazdu.
-Gdzieś- wyszczerzył się.
-Wow…To dużo wyjaśnia, Luke- powiedziałam sarkastycznie, co tylko go rozśmieszyło.
-Nie słyszę odpowieeeedzi- zagruchotałam.
-Ponieważ jej nie dostaaaniesz- Luke próbował naśladować mój ton, przez co wybuchnęliśmy śmiechem.
-Nie, serio…Gdzie jedziemy?- zapytałam jeszcze raz.
-Musisz po prostu poczekać i zobaczysz- mrugnął do mnie, po czym znowu skupił się na drodze.
Jechaliśmy około 20 minut, zanim się zorientowałam gdzie byliśmy.
Uśmiechnęłam się, kiedy Luke szukał miejsca na parkingu, przypominając sobie każdy moment spędzony tutaj.
To było to miejsce gdzie się poznaliśmy!
Pamiętam ten dzień, jakby był wczoraj.
Miałam około siedmiu lat.
Moi rodzice zabierali mnie tutaj zawsze w wakacje, chodziliśmy na wszystkie przejażdżki i jedliśmy tyle waty cukrowej ile zdołaliśmy kupić.

*Wspomnienie*
Nie było ani jednej chmury na dzisiejszym niebie, więc dało się tylko czuć morską bryzę i gorące słońce.
Tata nie mógł być dzisiaj z nami, ponieważ musiał wypełnić coś do pracy, więc spędziłam cały dzień z mamą.
Nie było bardzo zabawnie, ponieważ tata nie był z nami i postanowiłyśmy usiąść na ławce, aby zjeść lody.
Zaczęłam cicho płakać i nagle poczułam, że ktoś dotyka moje ramię.
Obejrzałam się i zobaczyłam blond  chłopaka, który wyglądał na około mój wiek.
-Hej, co się dzieje?- zapytał.
-Mój tata nie mógł przyjść ze mną i z mamą. Bez niego nie jest tak fajnie.
Spojrzałam w bok, gdzie siedziała mama i skupiała się na swoim telefonie, nawet nie dostrzegając Luke’a.
Jego oczy się rozszerzyły, kiedy się uśmiechnął i zajął miejsce obok mnie. –Serio? Bo to samo przydarzyło się mi i mojej mamie! Tatuś musiał pracować, więc nie dał rady przyjść. Ale nie powinnaś płakać. Zobaczysz go później.
Pociągnęłam nosem i wytarłam łzy. –Masz rację.
-Wiem- zaśmiał się i wyciągnął swoją dłoń. –Jestem Luke, a ty?
-Jestem Violet- odwzajemniłam uśmiech i potrząsnęłam jego ręką.
-Luke?! Luke?! Luke…O tutaj jesteś.
Luke i ja odwróciliśmy się, żeby zobaczyć kobietę, która biegła w stronę naszej ławki. Zgadywałam, że była jego mamą.
-Luke, kochanie. Wszędzie cię szukałam- powiedziała, łapiąc oddech.
-Spójrz mamo, znalazłem nową przyjaciółkę- wykrzyknął, wskazując na mnie.
-Cześć słodziutka. Jak się nazywasz?- zapytała kobieta, uśmiechając się.
-Jestem Violet.
I wtedy moja mama w końcu odłożyła telefon i zauważyła Luke’a wraz z jego rodzicielką.
-Cześć wszystkim- uśmiechnęła się.
-Hej. Ty musisz być mamą Violet?- mama Luke’a uśmiechnęła się do mojej.
-Tak, to ja! I zgaduję, że ten przystojny, młody chłopak to twój syn?- uśmiechnęła się do Luke’a.
-Zgadza się. Luke, przywitaj się z panią.
-Cześć. Zobaczyłem, że Violet płacze, więc spróbowałem ją pocieszyć. Nie ma się czym przejmować, mój tata też nie mógł przyjść z powodu pracy- powiedział Luke.
Obydwie mamy natychmiast zaczęły się śmiać.
-Okey…Hej, dziewczyny. Może byście chciały spędzić dzień z nami?- zapytała mama chłopaka.
-Nie mamy nic lepszego do roboty. Czemu nie?- uśmiechnęła się mama, po czym wstałyśmy i zaczęliśmy iść.
*Koniec wspomnienia*

-Violet!- Luke machał ręką przed moją twarzą, co wyrwało mnie z zamyślenia.
Zatrzasnął za mną drzwi i zamknął samochód kluczykiem.
 –Wyglądałaś na wyłączoną przez 3 minuty- zachichotał.
-Wspomnienia, to wszystko- zaśmiałam się nerwowo, kiedy owinął swoją rękę wokół mojego ramienia.
-Serio? Jakie wspomnienia?- zapytał, kiedy ruszyliśmy w stronę namiotów i innych atrakcji.
-Więc…To był dzień, kiedy się poznaliśmy- wyszeptałam nieśmiało.
-Awwwh. Nadal to pamiętasz?- mrugnął do mnie.
Trąciłam go w żebro. –Oczywiście, że pamiętam głupku.
Zachichotał raz jeszcze i pocałował mnie w policzek. –Kocham cię.
-Też cię kocham- powiedziałam i złączyłam nasze dłonie.
 ***
Nie był sprawdzany.
Przyznam szczerze, że jest mi przykro. Zazwyczaj było 5-6 komentarzy, a pod ostatnim rozdziałem był tylko 1. Wiem, rozdział nie był najdłuższy i najciekawszy. Naprawdę te komentarze motywują. O wiele trudniej mi się tłumaczyło teraz. Kiedy komentujecie, to przynajmniej wiem, że jest sens to dodawać i mam dużą radość z tego.

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział VIII

Minął tydzień odkąd ja i Luke wyjaśniliśmy swoje uczucia. I nigdy nie byliśmy szczęśliwsi.
Nie wiedziałam czy oficjalnie byliśmy parą, ponieważ nadal nie zapytał mnie, czy będę jego dziewczyną, ale wiedziałam, że mnie kocha i to było najważniejsze.
Moje rozmyślania zostały przerwana przez mój dzwoniący telefon, który leżał na szafce nocnej. Szybko usiadłam i odebrałam telefon.
-Halo?- zapytałam zaspanym głosem.
-Dzień dobry, Piękna- usłyszałam znajomy szept Luke’a w słuchawce.
Mogłam stwierdzić, że dopiero wstał, ponieważ mówił swoim głębokim, zaspanym głosem.
-Dzień dobry, dziwaku- zachichotałam, ziewając i przeciągając się, cały czas mając telefon przy uchu.
-Zostaje nazwany dziwakiem po skomplementowaniu cię? Nieźle- zachichotał.
-Dobra. Dzień dobry mój przystojny dziwaku- uśmiechnęłam się, chociaż nie mógł tego zobaczyć i ruszyłam w stronę łazienki.
-O wiele lepiej- odpowiedział.
-Jest jakiś powód, dla którego dzwonisz? Muszę się przygotować do pracy- westchnęłam i włączyłam głośnik, odkręcając kran.
-Więc…Zastanawiałem się czy chciałabyś gdzieś wyjść wieczorem?- zapytał nerwowo.
Kiedy skończyłam myć twarz, odpowiedziałam- Jasne, czemu nie.
-Świetnie…Powinienem być…Umm, może być o 17?
-Oki doki- zaśmiałam się i założyłam swój strój służbowy.
-Miłego dnia.  Kocham cię, Piękna.
-Dzięki, nawzajem! Też cię kocham, Przystojny Dziwaku- uśmiechnęłam się, po czym się rozłączyliśmy.

Zastanawiałam się, co takiego ma dla nas…

***
Meeeega krótkie....Wiem, ale to nie moja wina.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział VII

Minęła godzina próby, a ja już nie mogłam się doczekać wyjścia stąd.
W czasie występów miałam wrażenie, że każdym patrzył na mnie i na Luke’a.
Czasami złapałam Caluma, kiedy patrzył na Michaela i Ashtona, który wystawiał swoją głowę zza Luke’a. Zauważyłam także, że Luke patrzył na mnie, ale kiedy nasz wzrok się spotykał od razu spuszczał głowę i patrzył w podłogę.
To było wystarczająco niezręczne i nie chciałam, żeby było jeszcze bardziej.
Chłopaki zaczęli śpiewać „Unpredictable”, czyli drugą moją ulubioną piosenkę, ale po prostu nie mogłam się rozluźnić, ponieważ Luke śpiewał refren.
W czasie tej piosenki każdy patrzył na mnie. Wprawiło mnie to w ogromne zakłopotanie.
Utkwiłam wzrok w telefonie i przeglądałam jakiekolwiek tweety na moim timelinie, ale w końcu zdecydowałam się spojrzeć w górę i dać Luke’owi smak własnego leku.
‘Hey we’re taking on the world
I’ll take you where you wanna go
Pick you up if you fall to pieces
Let me be the one to save you
Break the plans we had before
Let’s be unpredictable
Pick you up if you fall to pieces
Let me be the one to save you

So let go!
Till’ we've lost control
And we’ll stumble through it all
Let’s do something new and unpredictable’ –zaśpiewał głośno, obydwoje nie odwróciliśmy wzroku przez całą piosenkę.
-Skończyliście?- zapytałam na głos.
-Tak, myślę, że możemy obejrzeć…- zaczął Michael, ale przerwał, ponieważ moje oczy nadal nie opuszczały Luke’a.-Nie, właściwie…Czy możecie wszyscy na mnie spojrzeć?
Cisza.
Złość zaczęła rozpływać się w moich żyłach, ponieważ wiedziałam, że Luke powiedział wszystko chłopakom.
Nawet mu na to nie pozwoliłam.
-Um…Ludzie…Ja um, sądzę, że powinniśmy zostawić Luke’a i Violet samych, żeby mogli porozmawiać- powiedziała powoli Heather, po czym wyciągnęła chłopaków, zamknęła drzwi i zostawiła mnie samą z Lukiem.
Kiedy zostaliśmy sami, od razu postanowiłam go zaatakować. –Czemu im powiedziałeś?
-Ja, ja..
-I dlaczego chłopaki się na mnie gapili? Wiesz, że tego nie cierpię- mówiłam podniesionym głosem.
-Po prostu daj mi wyjaśnić.
-Co wyjaśnić?!- wrzasnęłam i zaczęłam odwracać się od niego.
-To, że cię kocham!- wykrzyczał i przyciągnął mnie tak, że stałam z nim twarzą w twarz. –Zakochałem się w tobie od pierwszego dnia. Wiesz jak długo to ukrywałem? Jedynymi osobami, które wiedziały były Calum, Michael, Ashton, Heather i moi rodzice. Walczyłem z tym uczuciem dziesięć lat, DZIESIĘĆ PIEPRZONYCH LAT. Wiesz jak długo umierałem, aby powiedzieć, że cię kocham? I wtedy… Wtedy, kiedy mnie pocałowałaś…Byłem bardzo szczęśliwy i zszokowany, że czujesz to samo. Chciałem powiedzieć, co czuję…Ale wtedy wbiegłaś do domu i zostawiłaś mnie samego. Byłem zmieszany. Musiałem powiedzieć chłopakom. Nie wiedziałem co robić, okey? Przepraszam, że w końcu się przełamałem i powiedziałem, co czuję.
Oniemiałam.
Nie wiedziałam, co powiedzieć.
Staliśmy w ciszy przez około dwie minuty, aż w końcu chłopak zaczął iść w stronę drzwi. –Wiedziałem, że nie powinien ci tego mówić. Nie jesteś gotowa. J-ja zniszczyłem wszystko…Przepraszam.
Odwrócił się, żeby jeszcze raz na mnie spojrzeć, jego oczy walczyły ze łzami, zanim wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
Nadal próbowałam to wszystko zrozumieć.
Nie mogłam nawet dłużej stać, musiałam usiąść i wszystko przemyśleć.
To się naprawdę wydarzyło?
On też mnie lubi?
On mnie kocha?
Trzymał to w sekrecie, przez DZIESIĘĆ LAT?
I wtedy to mnie uderzyło.
Nie lubiłam Luke’a.
Ja go kochałam!
O mój boże!
I po prostu pozwoliłam mu odejść.
Cholera!
Szybko wbiegłam do salonu. –Luke?!
-Wyszedł- powiedział Calum.
-Gdzie poszedł?- zapytałam zmartwiona.
-Nie wiem, nie powiedział nic więcej. Oznajmił tylko, że musi pobyć sam- powiedziała Heather, wzruszając ramionami.
Wiedziałam gdzie jest.
I z tym wybiegłam z ich domu.
Lał okropny deszcz, kiedy wyszłam na zewnątrz.
Byłam ubrana tylko w shorty i krótki top, więc natychmiast przemokłam, ale nie przejmowałam się tym.
Musiałam wszystko naprawić.
W końcu zauważyłam dobrze znanego chłopaka, kołyszącego się lekko na jednej z huśtawek.
Przebiegłam przez ulicę i znalazłam się koło niego.
Delikatnie dotknęłam jego ramię, a on powoli uniósł głowę.
-Co ty tu robisz?- zapytał cicho, patrząc na moje ubranie.
-Przyszłam z tobą porozmawiać- uśmiechnęłam się, kiedy zdjął swoją kurtkę i zarzucił ją na moje ramiona.
Skinął, żebym kontynuowała, nadal patrząc na mokry piasek pod jego nogami.
-Przepraszam za bycie taką suką i robienie wszystkiego, żeby sobie z tym radzić. Byłam zbyt zajęta sobą i myśleniem nad tym, aby nie zniszczyć naszej przyjaźni…Kiedy prawda jest taka…Też cię kocham- wyszeptałam ostatnią część, wpatrując się w moje stopy.
Uniósł głowę i się uśmiechnął. –Czekaj. Co?
Uśmiechnęłam się i spojrzałam w jego oczy. –Kocham cię.
Uśmiechnął się szeroko i przyciągnął mnie do pocałunku.
Uśmiechnęłam się i położyłam dłonie na jego karku, a on oplótł swoje ręce wokół mojej talii.
Oderwaliśmy się od siebie po dwóch minutach, łapiąc oddech i patrząc na siebie szczęśliwie.

-Nie masz pojęcia, jak długo czekałem na ten pocałunek- odetchnął chichocząc.

***
No i jest siódemeczka :D
W końcu macie Viuke (dzięki za nazwę shippu haha)
A i dziękuję za nominację do Liebster Awards. Nie będę o tym robić postu, więc tylko dziękuję :)

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział VI

KAŻDY KTO CZYTA ZOSTAWIA KOMENTARZ. O JAKIEJKOLWIEK TREŚCI

***
-ZROBIŁAŚ TO- wydyszała Heather, zanim zdążyłam jej przerwać.
-NIE WIEM DLACZEGO. PO PROSTU…TO ZROBIŁAM.
-O mój boże…- odetchnęła i rzuciła mi się na szyję.
Byłyśmy obecnie u niej w pokoju.
Po tym jak Luke opuścił moje podwórko automatycznie powiedziałam o wszystkim mamie.
Zapytałam czy mogłabym spędzić noc u Heather, żeby ukryć się przed Lukiem lub którymkolwiek z chłopaków.
Nie chciałam rozmawiać z nikim, oprócz mojej przyjaciółki.
-Nawet nie wiem, co mam robić…- westchnęłam.
-Mają próbę jutro o 11…- powiedziała, mrugając.
-Nie. Nie mogę iść. To będzie za bardzo niezręczne- bawiłam się swoimi palcami i patrzyłam jej w oczy.
-Okay, to może być niezręczne… Ale musisz porozmawiać z Lukiem. Zrobisz to wcześniej czy później- uśmiechnęła się.
-Dlaczego uważasz to za zabawne?- zapytałam chichocząc.
-Ponieważ wiedziałam, że to się wydarzy.
-Co się wydarzy?- uniosłam brew.
-To, że się w sobie zakochacie!- wykrzyczała, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Jak to wiedziałaś?- zapytałam.
-Wiec…Byliście przyjaciółmi jeszcze przed powstaniem 5SOS, chodziliście razem do szkoły, zawsze spędzaliście ze sobą czas, mówiliście sobie o wszystkim, rozmawialiście cały czas, wiedzieliście wszystko odkąd byliście jeszcze dziećmi…To wszystko narastało, a wy nawet nie zdawaliście sobie z tego sprawy- uśmiechnęła się.
Miała rację…
-Co powinnam zrobić? Powinnam to kontynuować, czy raczej nie?
-Powinnaś działać. Musisz z nim porozmawiać, to rozkaz- skinęła głową.
I wtedy zadałam pytanie, które koniecznie musiałam zadać. –A co jeżeli to zmieni coś między nami?
-Kochanie, rób to co robiłaś. To już działa- wyszeptała.
~
-Idę do domu…- jęknęłam, próbując uciec od Heather.
-Nie! Zrobisz to dzisiaj albo nigdy!- zaprotestowała i przyciągnęła mnie do drzwi.
-Proszę! Chcę tylko iść do domu. To będzie za bardzo niezręczne! Nie mogę tego zrobić!- wyszeptałam, kiedy dziewczyna zadzwoniła dzwonkiem.
-Później mi podziękujesz- zachichotała, kiedy Ashton pojawił się przed nami.
-Hej kochanie!- Heather uśmiechnęła się, kiedy chłopak ją przytulił.
Teraz była moja szansa.
-ADIOS AMIGOS!- krzyknęłam i zaczęłam biec w lewą stronę,  do mojego domu.
Tak! Uciekłam!
Miałam przekroczyć ulicę i akurat na kogoś wpadłam.
-Au- wyjęczałam, podnosząc się.
-Hej Violet, gdzie idziesz?
Zadarłam głowę i zobaczyła Caluma z Lukiem.
-Umm…Wracam do domu?- wymamrotałam.
-Nie idziesz na próbę zespołu?- zapytał znowu.
Szybko zerknęłam na Luke’a, który patrzył w dół i podziwiał swoje buty.
-Ja…
-Oh chodź! Zawsze przychodzisz! My nie gryziemy- Calum zachichotał, po czym przesunął mnie do siebie i we trójkę zaczęliśmy iść w stronę ich domu.
To będzie ciekawe…

***
Króciutki i przejściowy, ale takie też muszą być :)

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział V

Następny ranek był kompletnie pokręcony.
Miałam znowu rano pracować i właściwie mnie to cieszyło, ponieważ miałam wymówkę, żeby nie spotkać się z Lukiem.
Rozłożyłam się na krześle i oglądałam ludzi pływających w płytkiej wodzie.
Byłam bardzo zmęczona, ponieważ nie mogłam spać w nocy. Byłam zbyt zajęta myśleniem o słowach Heather.
To było oczywiste, że go lubiłam, ale nie chciałam zrujnować naszej przyjaźni, więc z całych sił próbowałam wyrzucić go z mojej głowy.
Wiedziałam o tym, że on już był dość znany i bogaty, a ja miałam zamiar ukończyć w tym roku szkołę, więc muszę się skupić. Nawet, jeżeli nadal są wakacje.
Ale wiedziałam, że nadal w tym będę. Ty tylko malutkie zauroczenie…Prawda?
Szybko się otrząsnęłam, z powodu usłyszenia swojego imienia.
-Hej, Violet!
Podniosłam wzrok i zobaczyłam Ashtona razem z Heather, stających koło krzesła ratowników.
-Hej- pomachałam do nich z małym uśmiechem na twarzy.
-Chodź na dół!- zachichotała Heather.
Obejrzałam się, żeby sprawdzić czy mojego szefa nie ma w pobliżu, którego na szczęście nie było w okolicy.
-Co jest?- zapytałam, kiedy zeszłam po drabinie i stanęłam na piasku.
-Ja…umm…- jąkała dziewczyna.
Ilekroć Heather się jąka, to nigdy nie są dobre wieści.
-Wykrztuś to z siebie- skinęłam w jej stronę.
-PowiedziałamAshtonowiŻeLubiszLuke’a- powiedziała na jednych wdechu.
Moje oczy się rozszerzyły z szoku. –Ale obiecałaś, że tego nie zrobisz.
-Przepraszam!- odrzekła marszcząc brwi.
-Właściwie to się tym nie przejmuję, ponieważ przemyślałam sobie wszystko ostatniej nocy i to było trochę pogmatwane- uśmiechnęłam się.
-Oh- Ashton zaśmiał się.
-Jest w porządku, Heather. Tylko nie mów o tym nikomu więcej. To dotyczy się także ciebie, Ashton- wskazałam na nich palcem i powróciłam na swoje stanowisko.
~
Po powrocie do domu byłam wyczerpana.
Nawet jeśli nic nie robiłam, słońce świeciło bardzo mocno i nie było odrobiny cienia, więc się gotowałam.
Zamknęłam drzwi, po czym pobiegłam na górę, do swojego pokoju.
-Hej, Violet.
Krzyknęłam i spojrzałam w w bok, aby zobaczyć…Luke’a?
-W jaki sposób się tu dostałeś?- zapytałam, kładąc torbę plażową na swojej szafce i zabierając czarne, bawełniane shorty oraz różową bluzkę z czarnym napisem ‘PINK’.
-Zawsze zostawiasz otwarte okno, geniuszu- wywrócił oczami i położył się na łóżku.
Weszłam do łazienki, po czym zamknęłam za sobą drzwi.
-Oh…Więc to jest powód dla którego tutaj jesteś?- zapytałam, zmieniając ubranie.
-Chciałem tylko sprawdzić, co u ciebie- usłyszałam odpowiedź dochodzącą z mojego pokoju.
Zaczęłam czuć ciepło, które rozchodziło się po całym moim ciele.
Moje policzki płonęły i to nie z powodu pobytu na plaży.
O boże.
Skończyłam się przebierać, więc wzięłam swój ‘strój służbowy’ i opuściłam łazienkę.
-Więc, to nie jest słodkie- uśmiechnęłam się, wpychając ubrania do szafki.
-Oh…I kupiłem czekoladki, ponieważ wiem, że to twoje ulubione…Szczególnie, kiedy jesteś w czasie swojego…Yeah- uśmiechał się i wyciągnął małą torebkę wypełnioną czekoladkami.
W torebce był Kit-Kat, Hershey, Aero, Kinder Niespodzianka, Kisses i  Caramilk.
Nie mogłam przestać, więc mój uśmiech ciągle się poszerzał, kiedy wzięłam torbę i położyłam ją na biurku.
Ciepłe uczucie wracało.
Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie!
-Dzięki Lukey pookie- zachichotałam i wtuliłam się w jego tors.
-Przestań. Nazywać. Mnie. Lukey. Pookie.- jęknął.
Uśmiechnęłam się i zignorowałam go, włączając telewizor.
-Jestem zmęczona i znudzona- wymamrotałam.
Luke zachichotał, po czym zaczął powoli masować mój brzuch.
Oh, motylki wróciły.
-Co ty do cholery wyprawiasz?- odsunęłam się od niego.
-Lubisz, kiedy masuje twój brzuch w czasie twojej ‘miesiączki’- powiedział, unosząc brew.
O mój boże wymyśl coś. Wymyśl coś!
-Nie tym razem- próbowałam wyglądać na wkurzoną.
-Przepraszam Violet- uśmiechnął się, koncentrując naszą uwagę znowu na Spongebobie.
~
Po obejrzeniu odcinku Spongeboba, zdecydowaliśmy się iść na spacer do parku.
Próbowałam, ale nie mogłam przestać czuć się dziwnie w jego towarzystwie.
Wiedziałam, ze lubię go trochę za mocno, ale nie mogę się tym zadręczać. Muszę to zignorować.
Ale za każdym razem kiedy próbowałam, po prostu nie mogłam.
Szliśmy brukowaną, parkową  ścieżką, śmiejąc się i rozmawiając o rożnych, nieważnych rzeczach, kiedy grupka dziewczyn w mniej więcej naszym wieku zbliżyła się do nas.
-O mój boże, to Luke!- krzyknęłam całkiem ładna blondynka.
-Jesteś strasznie gorący!- zachichotało rudowłosa.
-To twoja dziewczyna?-zapytała jedna, unosząc na mnie brwi.
Wkrótce zostałam wyłączona z grupy, kiedy dziewczyny zadawały Luke’owi pytanie za pytaniem.
Zrobiły niezliczoną ilość zdjęć z nim i wzięły podpisy na koszulkach oraz innych rzeczach.
Myślę, że można powiedzieć, że czułam się źle, tak jak wtedy Luke pisał z fanami na twitterze, a mnie zostawiał znowu z tyłu.
Nawet nie wiedziałam, że byłam aż tak zamyślona do czasu, kiedy chłopak zaczął mną potrząsać.
-Co?- zapytałam mętnie, patrząc na Luke’a.
-Byłaś nieobecna przez dwie minuty- zaśmiał się i zaczął kierować się w stronę placu zabaw dla dzieci.
-Oh, naprawdę?- zapytałam głupio.
Wyszczerzył się i skinął głową.-Pamiętasz, że zawsze tutaj przychodziliśmy, kiedy byliśmy tylko dziećmi?- zapytał, kiedy siadaliśmy na huśtawce.
Powoli na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.-Tak.
-Dobre czasu- westchnął i zaczął się bujać.
-I pamiętasz te wszystkie huśtawkowe konkursy, które  ZAWSZE wygrywałam?- uśmiechnęłam się głupawo i także zaczęłam się huśtać.
-Ta…I tak właściwie, byłem o wiele lepszym huśtaczem niż ty- wyszczerzył się i zwiększyliśmy wysokość bujania.
-Udowodnij- mrugnęłam do niego porozumiewawczo.
~
Po naszym konkursie na huśtawce postanowiliśmy wrócić do domu.
-Pracujesz jutro?- zapytał Luke, kiedy otwierałam drzwi.
-Nie- odpowiedziałam.
-Przyjdziesz na próbę o 11?- powiedział z uśmiecham, a ja oparłam się o drzwi.
Ugh, jego uśmiech…
Nie mogłam przestać się na niego gapić.
Nie mogłam się okłamywać.
LUBIĘ LUKE’A.
I szczerzę mówiąc to było coś więcej niż ‘lubię, lubię’ i zbliżało się dalej niż tylko zauroczenie.
‘Zrób to’ powiedział głos w mojej głowie, ‘Wiesz, że tego chcesz’.
‘NIE! TYLKO WSZYSTKO ZEPSUJESZ.’ Powiedział inny głos.
‘Zrób to!’
‘Nie rób tego!’
‘Co może się zdarzyć?’
Zanim się zorientowałam moja jedna ręka spoczywała na jego karku, a drugą ręką przyciągała go do siebie.
Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się, myśląc o pocałunku.
Jego usta wspaniale smakowały, a jego oddech nadal był miętowy.
Odwzajemnił pocałunek i czułam, że także się uśmiecha.
Ale wtedy zrozumiałam, co robimy.
Szybko się odsunęłam i spojrzałam na chłopaka.
Po wyrazie jego twarzy zauważyłam, że był zszokowany.
-J-ja…Przepraszam- wybełkotałam i szybko wbiegłam do domu, zamykając drzwi.

Co ja zrobiłam?

***
Szczęśliwi? Haha, wiem, że tak :)
Jeżeli czytacie, to proszę komentujcie, to naprawdę motywuje do dalszego tłumaczenia.
I dziękuję za ponad 1000 wyświetleń *.*

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział IV

Nie wiem czemu, ale opuściłam dom Luke’a wcześniej niż planowałam. Zamiast wyjść o 19, wyszłam po śniadaniu, czyli około 10.
Nie wiem, co spowodowało, że chciałam uciec od niego…Ale jednocześnie nie chciałam go zostawiać. Tak jakby czułam się niepewnie, ale pewna swojej urody i chęci, jakbym była śmiała i nieśmiała. W jego otoczeniu czułam się teraz lekko dziwnie.
Nie wiem dlaczego, choć…On się nigdy nie zmienił. Zawsze taki był. Wydawało mi się, że coś się zmienia, ale jest jedno pytanie…Co?
Byłam tylko trochę zmieszana i nie chciałam o tym mówić Luke’owi, ponieważ pomyślałby, że zwariowałam.
Musiałam z kimś porozmawiać.
Z kimś, kto wiedział o mnie wszystko.
Z kimś, komu ufałam.
Z kimś, komu powiedziałam wszystko i nadal to robię.
Z kimś, kto mnie rozumie.
Z kimś kto zawsze zatrzymuje moje sekrety dla siebie.
Moja najlepsza przyjaciółka.
Heather.
Kiedy weszłam do swojego pokoju zdecydowałam się do niej napisać.

‘Do: Heather’s the best ;)
Heatherrrr,
potrzebuję cię!
Czerwony alarm, jestem zmieszana i potrzebuje twojej rady, co do jednej sprawy. Nagły wypadek.
Będziesz w moim domu o 15?’

Po 10 minutach dostałam odpowiedź.

‘Do: Violet*;
Violetttt,
Jasna sprawa kochanie.
Ashton właśnie wyszedł, będę około 10.
Postarać się być jak najszybciej.’

Z uśmiechem schowałam telefon do kieszeni. Jak ja kochałam tę dziewczynę. Pobiegłam na dół i czekałam na Heather w dużym pokoju. Zanim zdążyłam pomyśleć, po domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka.
Wstałam, żeby otworzyć drzwi i nie ujrzałam nikogo innego niż Heather. Zaprosiłam ją do środka i zamknęłam drzwi. Poszłyśmy na górę, w kierunku mojego pokoju.
Kiedy przymknęłam drzwi, od razu zaatakowała mnie mnóstwem pytań.
-Więc, co się dzieje? Wszystko w porządku? Coś nie tak? Wszystko dobrze?
-Ja, ja jestem po prostu…Nie wiem!- westchnęłam i schowałam twarz w dłoniach.
-Jesteś w ciąży?- wysapała.
-Nie Heather! Co do cholery?!
-Dzięki Bogu!- odetchnęła z ulgą.-Więc, co się dzieje?
Była duża pauza, ponieważ próbowałam znaleźć odpowiednie słowa.
-Ja, em…Dobra, kiedy poszłam nocować u Luke’a…- zaczęłam.
Powoli skinęła.-Okay, kontynuuj.
-Więc, siedziałam z nim i on nie zwracał na mnie uwagi, więc zapytałam go, co robi…Potem okazało się, że pisał z fanami i pokazał mi kilka kont na twitterze. I wszystko była jak ‘Ona jest gorąca.’ i po prostu nie wiem, poczułam się dziwnie, jakby na złej drodze, ale otrząsnęłam się- westchnęłam i spojrzałam w dół.
-O. Mój. Boże.- zapiszczała i uśmiechnęła się jak idiotka.
-Co?- zapytałam.
-Nic…Chcesz mi powiedzieć coś jeszcze?- zapytała mimochodem.
-Umm…Tak. Po obiedzie poszliśmy się szykować do spania, zobaczyłam go bez koszulki i znowu poczułam się dziwnie, ale tym razem przyjemnie. Tak, jakbym czuła motylki w brzuchu.
Zobaczyłam mały uśmiech, który miał mnie motywować do kontynuowania.
W ten sposób opowiedziałam jej cały przebieg ostatniej nocy, była dla mnie w tym momencie terapeutką.
Kiedy skończyłam opowiadać uśmiechnęła się szeroko i złączyła swoje ręce.
-Więc…jest tylko jedno możliwe wyjaśnienie- zachichotała.
-I jak ono brzmi?- zapytałam, podnosząc brwi.
-To nie jest wystarczająco jasne? Ugh! Jesteś totalnie zauroczona w Luke’u!
Nie…To się nie może stać.
-Nie! To niemożliwe! Coś jest ze mną nie tak…- zaczęłam płakać, co spowodowała wybuch śmiechu dziewczyny.
-Nie płacz, Violet! To normalne, to się musiało w końcu wydarzyć! Po pierwsze, byłaś kompletnie zazdrosna o to, że zwracał uwagę na swoich fanów, a nie na ciebie. Potem pociągało cię jego gorące ciało, to nie oczywiste? TY. LUBISZ. LUKE’A.- mrugnęła porozumiewawczo i przytuliła mnie.
I wtedy mnie olśniło…
Byłam zauroczona w Luke’u.
O mój boże.
Co zrobi, jeśli to odkryje?
To zepsuje naszą przyjaźń.
Czy on też mnie lubi?
Co jeśli pomyśli, że jestem głupia?
Co, jeżeli stwierdzi, że jestem dziwna?
Co, jeżeli on nie czuje tego samego?
-On nie może się dowiedzieć- wyszeptałam i otarłam łzy.
-Co to znaczy?- dziewczyna spojrzała zażenowana.
-To wszystko zepsuje- potrząsnęłam głową i położyłam się na łóżku.
-Uważam, że powinnaś mu powiedzieć- uśmiechnęłam się i poklepała mnie po plecach.
-Nie. Nigdy. Obiecaj, że nikomu nie powiesz. Nawet Ashtonowi- pociągnęłam nosem, na co Heather westchnęła.
-Obiecuję.
-Dzięki- mruknęłam.-Zrozumiesz, jeśli chciałabym spędzić trochę czasu sama?
Powoli zeszła z łóżka i zachichotała.-Do zobaczenia.
I wtedy wyszła.
Powinna powiedzieć Luke’owi?

Nie…Nigdy.

***
Jak emocje po rozdziale?  Mam nadzieję, że pozytywnie :)
Dziękuję za każdy komentarz, to naprawdę motywuje <3
Możliwe, że dzisiaj będę robić tc, więc jeżeli będziecie się nudzić to śledźcie mojego tt (@Wampirka00)

poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział III

Muzyka do rozdziału klik
***
Film się skończył, a my oboje płakaliśmy.
-O mój…-
-Wiem…- przerwałam mu, po czym wydmuchałam nos w chusteczkę.
-Nie mogę uwierzyć, że właśnie płaczę- stłumił śmiech, wycierając łzy.
-Wiem…Ale nie przejmuj się, każdy płacze oglądając ten film- uśmiechnęłam się i wyrzuciłam swoją zużytą chusteczkę.
-Nigdy więcej nie powinniśmy o tym wspominać- wymamrotał, nawiązując do swojego płaczu.
Zaśmiałam się. –Będę się starała jak najlepiej trzymać język za zębami. Tylko mnie nie wkurzaj.
Wywrócił oczami, ale na jego twarzy pojawił się uśmieszek. –Chodźmy zjeść obiad.
-Yay!- krzyknęłam, kiedy usiadłam na jednym ze stołków przy bufecie.
-Umm…Zobaczmy, co mamy- bąknął i schylił się, żeby otworzyć zamrażarkę.
-Hmm, pizza i słodkie frytki?- zapytał i wyjął wspomniane jedzenie.
Zaśmiałam się i skinęłam głową. –Jasne.
-Co jest w tym śmiesznego?- spytał, wkładając jedzenie do piekarnika.
-Wy, chłopcy, nie potraficie gotować, dlatego kupujecie tylko mrożone jedzenie- powiedziałam z uśmiechem.
-Zamknij się. Jesteśmy tak samo leniwi, jak wy- naburmuszył się i usiadł obok mnie.
Obydwoje wyjęliśmy swoje telefony i włączyliśmy Twittera.
Po pięciu minutach ciszy schowałam telefon do kieszeni, po czym spojrzałam w górę i zobaczyłam Luke’a nadal skoncentrowanego na swoim telefonie.
-Yo.
Nadal pisał na swoim telefonie.
-Gościu.
Ciągle coś przewijał na swojej komórce.
-Umm…Luke?
Nadal gapił się w swój telefon.
-LUKE PIEPRZONY HEMMINGS.
W końcu na mnie spojrzał, z dezorientacją wymalowaną na twarzy.-Tak?
-Co ty do cholery robisz?- zapytałam się go, unosząc brew.
-Tylko rozmawiam z fanami- uśmiechnął się.
-Oh- zachichotałam i zaczęłam bawić się swoimi palcami.
-Oh moja- Yo Violet, sprawdź tą dziewczynę. Jest gorąca- uśmiechnął się głupawo i podał mi swój telefon.

@Hayley5sos: @Luke5sos podniecasz mnie.

Podarowałam mu dziwne spojrzenie. -Więc to jest teraz twój typ dziewczyn?
-Więc, ona jest gorąca…- wzruszył ramionami i zabrał urządzenie.
Po wypowiedzeniu przez niego tych słów poczułam się trochę…Dziwnie…Tak jakby na złej drodze.
Nie wiem, co to było, ale sprawiło, że poczułam się niekomfortowo i niepewnie.
Szybko się otrząsnęłam i działałam normalnie, -Udajesz.
-Suki mnie kochają- mrugnął porozumiewawczo.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
~
Po zjedzeniu obiadu, poszliśmy na górę, żeby przygotować się do spania.
Natychmiast umyliśmy zęby, przed pójściem do łóżka.
Po założeniu swojej podkoszulki, spodenek, puchowych skarpet i zmyciu makijażu otworzyłam drzwi, oddzielające pokój Luke’a od łazienki.
Zostałam przywitana przez chłopaka, który zdejmował swoją koszulkę.
Nie wiedziałam dlaczego, ale nagle poczułam motyle w brzuchu i złapałam się na gapieniu się na jego ABBS.
Szybko się odwróciłam i włożyłam ubrania do plecaka oraz wyjęłam swój różowy koc.
-Nie potrzebujesz koca- ziewnął z łóżka.
Odwróciłam się, by ujrzeć Luke’a leżącego pod kołdrą.
Wepchnęłam koc do plecaka i powoli ruszyłam w stronę łóżka.
Szybko weszłam pod kołdrę i położyłam się plecami do chłopaka.
Był półnagi, więc po prostu nie mogłam na niego spojrzeć.
Co jest ze mną nie tak do cholery?
-Co powiedziałaś?- zaśmiał się, więc odwróciłam głowę w jego stronę.
-Huh?- zapytałam zmieszana.
-Powiedziałaś ‘Co jest ze mną do cholery nie tak?- uśmiechnął się podejrzliwie.
Spojrzałam w dół tylko po to, żeby zobaczyć, że Luke jest w samych bokserkach.
CHOLERA.
-I powiedziałaś ‘CHOLERA’- zachichotał.
Zamrugałam, czując zażenowanie, -Ja byłam umm…Zamyśliłam się.
-Awww! O czym myślisz, mała Violet?- uśmiechnął się słodko.
-Jesteś tylko o rok ode mnie starszy, nie mam czterech lat- wywróciłam oczami i odkręciłam się w drugą stronę.
-Hej…- wstał i doczołgał się do mnie, więc teraz siedział na mnie okrakiem. –Przepraszam dzieciaczku…Tylko żartowałem…Więc, co się dzieje? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.
Szczerze, sama nie wiedziałam jak na to odpowiedzieć.
Więc zgaduję, że muszę kłamać?
-Uhm…Jestem trochę w moim…Miesięcznym.
Twarz Luke’a złagodniała, a on zszedł ze mnie i położył się obok mnie, -Oh- chichotał. -Nic dziwnego, że dziwnie się zachowywałaś.
-Mhhm- wymamrotałam i znowu odwróciłam się do niego plecami.
-Dobranoc Violet- wyszeptał mi do ucha, wywołując dreszcze na plecach.
-Dobranoc Luke- odpowiedziałam.
Poczułam rękę Luke’a, która oplotła moją talię i przyciągnęła bliżej niego.

-Jestem z powrotem i zawsze będę przy tobie- wyszeptał do mojego ucha.
***
Wyczuwam fangirl, bo ostatnie zdanie :D
Mam pytanie. Przeszkadza Wam taka mała czcionka postów? Bo mogę powiększyć, jak coś :)

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział II

Wczorajsza impreza była świetna! Każdy świetnie się bawił. To był bardzo radosny moment. Minęło dużo czasu, odkąd byłam aż tak szczęśliwa.
Usiadłam powolnie na łóżku i ziewnęłam, przeciągając się, po czym sprawdziłam godzinę.
9:46
-Ugh. Muszę być w pracy o 10:30.
Powoli powłóczyłam  swoje ciało z łóżka do mojej łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie i prawie dostałam ataku serca. To tak wyglądam rano?
 -O boże…
Szybko umyłam twarz i zęby, przed rozczesaniem swoich kołtunów na włosach i ruszyłam w stronę szafy. Wybrałam proste czarne bikini, białe shorty i moją czerwoną bluzę z białym napisem ‘LIFEQUARD’. Szybko założyłam ubrania i założyłam białe japonki. Włosy związałam w niechlujnego koka i nałożyłam odrobinę wodoodpornej maskary i eyelinera.
Sprawdziłam jeszcze raz godzinę.
10:15
-Cholera, spóźnię się.
Pobiegłam do łazienki i złapałam swoją torbę plażową, upewniając się, że wzięłam ręcznik, krem do opalania, raybany i srebrny gwizdek. Teraz byłam pewna, że jestem gotowa i w końcu pośpiesznie zeszłam na dół.
-Dzień dobry kochanie- mama uśmiechnęła się przysuwając w moją stronę miskę Fruit Loops z mlekiem.
-Dzień dobry, dziękuję- odwzajemniłam uśmiech i szybko skonsumowałam śniadanie.
-Bądź ostrożna i nie rób niczego głupiego! Kocham cię!- krzyknęła, kiedy byłam już przy drzwiach wyjściowych.
-Będę! Też cię kocham mamo!- zachichotałam i wywróciłam oczami.
W końcu wyszłam.
~
Usiadłam na wysokim, ratowniczym  krześle, naprzeciwko brzegu. Jak zwykle na plaży było mnóstwo ludzi. Obserwowałam i wyjęłam swój telefon.
Siedem nowych wiadomości?
Kliknęłam na tekst i zobaczyłam, że wszystkie są od Luke’a. Co za nieudacznik…

‘Do: Violet*;
Oh Violet!
Obudź się ty leniwa dupo ;)
(wysłane o 9:00)’

‘Do: Violet*;
YO PEDALE, OBUDŹ SIĘ. D:<
(wysłane o 9:05)’

‘Do: Violet*;
Jesteś cieniasem.
Nudzi mi się, proszę obudź się. :P
(wysłane o 9:10)’

‘Do: Violet*;
Mój dom się pali!
POMOCY! ;O
(wysłane o 9:15)’

‘Do: Violet*;
Nie mogę uwierzyć, ze się po tym nie obudziłaś… L
Wyskoczyłbym z łóżka, jeśli byś mi coś takiego wysłała…</3
(wysłane o 9:20)’

‘Do: Violet*;
Cholera, dziewczyno. Do której ty śpisz?
(wysłane o 9:25)’

‘Do: Violet*;
A ona się nadal nie obudziła!
Ok, poddaję się. K
(wysłane o 9:30)’

Przed odpisaniem nie mogłam powstrzymać śmiechu z powodu jego komicznych wiadomości.

‘Do: Luke the Penguin :3
Leszczu, obudziłam się 16 minut po twojej ostatniej wiadomości. Przepraszam, Lukey pookie, musiałam się przygotować do pracy, w dodatku się spóźniłam, dlatego nie mogłam odpisać… I dlatego, że dopiero zobaczyłam nowe wiadomości…Więc, jeszcze raz przepraszam.
Oh i swoją drogą, nawet jeśli bym wiedziała, że twój dom stoi w płomieniach i tak bym nie przyjechała. Byłabym za leniwa- LOL, ŻART. KOCHAM CIĘ BARDZO MOCNO <3 <3 <3’

Prawie natychmiast dostałam wiadomość.
‘Do: Violet*;

Lol, spieprzaj. Nie jestem cieniasem, ty jesteś. To nauczka, może powinnaś kłaść się wcześniej. Oh w porządku, rozumiem. Praca to suka.
Kocham cię- LOL NIE- Żart, serio kocham cię… Nawet, jeśli jesteś psychiczna’
Przewróciłam oczami z powodu ostatniej części i znowu mu odpisałam.

‘Do: Luke the Penguin :3
Też cię kocham, nawet kiedy jesteś zarozumiałym dupkiem <3’

‘Do: Violet*;
Aha, nie jestem zarozumiałym dupkiem,  obiecałem ci, że się w niego nie zamienię, pamiętasz?
Więc, tak czy inaczej… Ashton i Heather prawdopodobnie zostają u niej, Michael i Calum zostają na noc u swoich rodzin. Więc może chciałabyś spędzić noc, tutaj ze mną?
Jestem samotny. Proszę? L

Hmm… Szybko napisałam do swojej mamy.
‘Do: Mommy <3
Cześć Mamo!
Luke pyta czy mogłabym dzisiaj u niego nocować?’
Czekałam około 2 minut na odpowiedź.

‘Do: Violet*;
Jasne kochanie, tylko nie rób niczego, czego ja bym nie zrobiła ;)
O której godzinie będziesz jutro w domu?’

Wywróciłam oczami. Jak moja mama mogła tak myśleć?

‘Do: Mommy <3
Eww mamo!
To obrzydliwe…
Prawdopodobnie przed 20.
Wpadnę po pracy, żeby wziąć kilka rzeczy.
Kocham cię! J <3’

I z tym szybko napisałam do Luke’a.
‘Do: Luke the Penguin :3
Mama się zgodziła.
Będę u ciebie około 16.
Muszę kończyć… Szef może się wkurzyć.
Do zobaczenia później.
Kocham cię, cieniasie :3 <3’

Wyłączyłam telefon i z powrotem wrzuciłam go do plażowej torby.
~~
Pokonałam schody do mojego pokoju i zaczęłam pakować rzeczy do snu.
Wyciągnęłam jeden z moich plecaków i wepchnęłam do niego potrzebne rzeczy;  do których należała za duża szara bluza, szare puszyste skarpety, para czarnych spodni do spania, szczoteczka do zębów, maskara, podkład, eyeliner, szczotka do włosów, dezodorant, różowy koc z polaru, jasne shorty z wysokim stanem, biała opaska i biały top.
Szybko przebrałam się w dopasowane majtki i stanik w pingwiny ( nie oceniajcie), białą opaskę, biały krótki top, koralowe szorty i moje białe converse. Rozpuściłam włosy, poprawiając nieład panujący na mojej głowie i zaplotłam je we francuskiego warkocza.
Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze, chwyciłam plecak, telefon i ruszyłam do domu chłopaków.
~~
Po 10 minutach dotarłam do chłopaków. Zapukałam w drzwi, używając naszego ‘Sekretnego kodu’ i po mniej niż 10 sekundach Luke wpuścił mnie do środka.
-Hej, Lukey pookie- zachichotałam i położyłam swój plecak obok kanapy, na której zaraz usiadłam.
Zamknął drzwi wejściowe, po czym usiadł obok mnie. –Musisz przestać mnie tak nazywać.
-Nigdy- uśmiechnęłam się głupawo, a Luke położył głowę na moich kolanach i zarzucił nogi na podłokietnik, po drugiej stronie kanapy.
-Co chcesz obejrzeć?- zapytał, kiedy moje brązowe oczy spotkały jego w kolorze oceanu.
Spojrzałam w dół na niego i wzruszyłam ramionami. –Obejrzyjmy coś fajnego.
Wzięłam pilot ze stolika przy kanapie i zaczęłam przeglądać kanały.
Spongebob…
Family Guy…
The Grudge…
Adventure Time…
Ace of Cakes…
Hannah Montana…
4 Weddings…
Property Brothers…
Sweet 16…
Say Yes To The Dress…
Westchnęłam ciężko poirytowana i kontynuowałam przeglądanie kanałów.
-A Walk To Remember!- pisnęłam z podekscytowania.
-Huh?-  Luke uniósł brew, patrząc na ekran.
-To mój ulubiony film- przewróciłam oczami i pogłośniłam telewizor.
Film dopiero się zaczął i właśnie była scena, kiedy dziecko skacze z wieży do wody i traci przytomność. Landon i jego przyjaciele próbują go bezpiecznie wyciągnąć z wody.
-Nigdy wcześniej nie oglądałem tego filmu- wymamrotał.

-Więc dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień, ponieważ go oglądasz- położyłam palec na jego ustach, aby się więcej nie odzywał.

***
No i mamy rozdział 2. Dzięki za wszystkie komentarze :)
Kocham Was <3
Szablon by Selly