poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział V

Następny ranek był kompletnie pokręcony.
Miałam znowu rano pracować i właściwie mnie to cieszyło, ponieważ miałam wymówkę, żeby nie spotkać się z Lukiem.
Rozłożyłam się na krześle i oglądałam ludzi pływających w płytkiej wodzie.
Byłam bardzo zmęczona, ponieważ nie mogłam spać w nocy. Byłam zbyt zajęta myśleniem o słowach Heather.
To było oczywiste, że go lubiłam, ale nie chciałam zrujnować naszej przyjaźni, więc z całych sił próbowałam wyrzucić go z mojej głowy.
Wiedziałam o tym, że on już był dość znany i bogaty, a ja miałam zamiar ukończyć w tym roku szkołę, więc muszę się skupić. Nawet, jeżeli nadal są wakacje.
Ale wiedziałam, że nadal w tym będę. Ty tylko malutkie zauroczenie…Prawda?
Szybko się otrząsnęłam, z powodu usłyszenia swojego imienia.
-Hej, Violet!
Podniosłam wzrok i zobaczyłam Ashtona razem z Heather, stających koło krzesła ratowników.
-Hej- pomachałam do nich z małym uśmiechem na twarzy.
-Chodź na dół!- zachichotała Heather.
Obejrzałam się, żeby sprawdzić czy mojego szefa nie ma w pobliżu, którego na szczęście nie było w okolicy.
-Co jest?- zapytałam, kiedy zeszłam po drabinie i stanęłam na piasku.
-Ja…umm…- jąkała dziewczyna.
Ilekroć Heather się jąka, to nigdy nie są dobre wieści.
-Wykrztuś to z siebie- skinęłam w jej stronę.
-PowiedziałamAshtonowiŻeLubiszLuke’a- powiedziała na jednych wdechu.
Moje oczy się rozszerzyły z szoku. –Ale obiecałaś, że tego nie zrobisz.
-Przepraszam!- odrzekła marszcząc brwi.
-Właściwie to się tym nie przejmuję, ponieważ przemyślałam sobie wszystko ostatniej nocy i to było trochę pogmatwane- uśmiechnęłam się.
-Oh- Ashton zaśmiał się.
-Jest w porządku, Heather. Tylko nie mów o tym nikomu więcej. To dotyczy się także ciebie, Ashton- wskazałam na nich palcem i powróciłam na swoje stanowisko.
~
Po powrocie do domu byłam wyczerpana.
Nawet jeśli nic nie robiłam, słońce świeciło bardzo mocno i nie było odrobiny cienia, więc się gotowałam.
Zamknęłam drzwi, po czym pobiegłam na górę, do swojego pokoju.
-Hej, Violet.
Krzyknęłam i spojrzałam w w bok, aby zobaczyć…Luke’a?
-W jaki sposób się tu dostałeś?- zapytałam, kładąc torbę plażową na swojej szafce i zabierając czarne, bawełniane shorty oraz różową bluzkę z czarnym napisem ‘PINK’.
-Zawsze zostawiasz otwarte okno, geniuszu- wywrócił oczami i położył się na łóżku.
Weszłam do łazienki, po czym zamknęłam za sobą drzwi.
-Oh…Więc to jest powód dla którego tutaj jesteś?- zapytałam, zmieniając ubranie.
-Chciałem tylko sprawdzić, co u ciebie- usłyszałam odpowiedź dochodzącą z mojego pokoju.
Zaczęłam czuć ciepło, które rozchodziło się po całym moim ciele.
Moje policzki płonęły i to nie z powodu pobytu na plaży.
O boże.
Skończyłam się przebierać, więc wzięłam swój ‘strój służbowy’ i opuściłam łazienkę.
-Więc, to nie jest słodkie- uśmiechnęłam się, wpychając ubrania do szafki.
-Oh…I kupiłem czekoladki, ponieważ wiem, że to twoje ulubione…Szczególnie, kiedy jesteś w czasie swojego…Yeah- uśmiechał się i wyciągnął małą torebkę wypełnioną czekoladkami.
W torebce był Kit-Kat, Hershey, Aero, Kinder Niespodzianka, Kisses i  Caramilk.
Nie mogłam przestać, więc mój uśmiech ciągle się poszerzał, kiedy wzięłam torbę i położyłam ją na biurku.
Ciepłe uczucie wracało.
Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie!
-Dzięki Lukey pookie- zachichotałam i wtuliłam się w jego tors.
-Przestań. Nazywać. Mnie. Lukey. Pookie.- jęknął.
Uśmiechnęłam się i zignorowałam go, włączając telewizor.
-Jestem zmęczona i znudzona- wymamrotałam.
Luke zachichotał, po czym zaczął powoli masować mój brzuch.
Oh, motylki wróciły.
-Co ty do cholery wyprawiasz?- odsunęłam się od niego.
-Lubisz, kiedy masuje twój brzuch w czasie twojej ‘miesiączki’- powiedział, unosząc brew.
O mój boże wymyśl coś. Wymyśl coś!
-Nie tym razem- próbowałam wyglądać na wkurzoną.
-Przepraszam Violet- uśmiechnął się, koncentrując naszą uwagę znowu na Spongebobie.
~
Po obejrzeniu odcinku Spongeboba, zdecydowaliśmy się iść na spacer do parku.
Próbowałam, ale nie mogłam przestać czuć się dziwnie w jego towarzystwie.
Wiedziałam, ze lubię go trochę za mocno, ale nie mogę się tym zadręczać. Muszę to zignorować.
Ale za każdym razem kiedy próbowałam, po prostu nie mogłam.
Szliśmy brukowaną, parkową  ścieżką, śmiejąc się i rozmawiając o rożnych, nieważnych rzeczach, kiedy grupka dziewczyn w mniej więcej naszym wieku zbliżyła się do nas.
-O mój boże, to Luke!- krzyknęłam całkiem ładna blondynka.
-Jesteś strasznie gorący!- zachichotało rudowłosa.
-To twoja dziewczyna?-zapytała jedna, unosząc na mnie brwi.
Wkrótce zostałam wyłączona z grupy, kiedy dziewczyny zadawały Luke’owi pytanie za pytaniem.
Zrobiły niezliczoną ilość zdjęć z nim i wzięły podpisy na koszulkach oraz innych rzeczach.
Myślę, że można powiedzieć, że czułam się źle, tak jak wtedy Luke pisał z fanami na twitterze, a mnie zostawiał znowu z tyłu.
Nawet nie wiedziałam, że byłam aż tak zamyślona do czasu, kiedy chłopak zaczął mną potrząsać.
-Co?- zapytałam mętnie, patrząc na Luke’a.
-Byłaś nieobecna przez dwie minuty- zaśmiał się i zaczął kierować się w stronę placu zabaw dla dzieci.
-Oh, naprawdę?- zapytałam głupio.
Wyszczerzył się i skinął głową.-Pamiętasz, że zawsze tutaj przychodziliśmy, kiedy byliśmy tylko dziećmi?- zapytał, kiedy siadaliśmy na huśtawce.
Powoli na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.-Tak.
-Dobre czasu- westchnął i zaczął się bujać.
-I pamiętasz te wszystkie huśtawkowe konkursy, które  ZAWSZE wygrywałam?- uśmiechnęłam się głupawo i także zaczęłam się huśtać.
-Ta…I tak właściwie, byłem o wiele lepszym huśtaczem niż ty- wyszczerzył się i zwiększyliśmy wysokość bujania.
-Udowodnij- mrugnęłam do niego porozumiewawczo.
~
Po naszym konkursie na huśtawce postanowiliśmy wrócić do domu.
-Pracujesz jutro?- zapytał Luke, kiedy otwierałam drzwi.
-Nie- odpowiedziałam.
-Przyjdziesz na próbę o 11?- powiedział z uśmiecham, a ja oparłam się o drzwi.
Ugh, jego uśmiech…
Nie mogłam przestać się na niego gapić.
Nie mogłam się okłamywać.
LUBIĘ LUKE’A.
I szczerzę mówiąc to było coś więcej niż ‘lubię, lubię’ i zbliżało się dalej niż tylko zauroczenie.
‘Zrób to’ powiedział głos w mojej głowie, ‘Wiesz, że tego chcesz’.
‘NIE! TYLKO WSZYSTKO ZEPSUJESZ.’ Powiedział inny głos.
‘Zrób to!’
‘Nie rób tego!’
‘Co może się zdarzyć?’
Zanim się zorientowałam moja jedna ręka spoczywała na jego karku, a drugą ręką przyciągała go do siebie.
Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się, myśląc o pocałunku.
Jego usta wspaniale smakowały, a jego oddech nadal był miętowy.
Odwzajemnił pocałunek i czułam, że także się uśmiecha.
Ale wtedy zrozumiałam, co robimy.
Szybko się odsunęłam i spojrzałam na chłopaka.
Po wyrazie jego twarzy zauważyłam, że był zszokowany.
-J-ja…Przepraszam- wybełkotałam i szybko wbiegłam do domu, zamykając drzwi.

Co ja zrobiłam?

***
Szczęśliwi? Haha, wiem, że tak :)
Jeżeli czytacie, to proszę komentujcie, to naprawdę motywuje do dalszego tłumaczenia.
I dziękuję za ponad 1000 wyświetleń *.*

5 komentarzy:

Szablon by Selly