poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział IX

Po długim i gorącym dniu w pracy, postanowiłam wziąć zimny prysznic.
Po relaksującej kąpieli zaczęłam szukać ubrań pasujących na naszą randkę.
Tak naprawdę  nie wiedziałam czy lepiej ubrać się w coś luźnego, czy poważnego, więc postanowiłam połączyć te oba światy.
Postawiłam, więc na koralowe spodnie z wysokim stanem, biały dopasowany crop top i parę białych krótkich converse.
Nie za codziennie i nie za formalnie.
Było perfekcyjnie.
Nie wiedziałam, co zrobić z włosami, dlatego je po prostu pokręciłam i zarzuciłam na ramiona.
Wyglądałam dobrze, patrząc w lustro.
Wow…Dużo się zmieniłam w czasie tego roku.
Nigdy sobie nie wyobrażałam całowania żadnego chłopaka oraz chodzenia na randki…Szczególnie z jednym z moich najlepszych przyjaciół.
Nadal uważałam to za szaleństwo.
Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na godzinę, 16:30.
Pół godziny do wyjścia…
I wtedy usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi.
-Wejdź- powiedziałam głośno, a drzwi natychmiast się otworzyły, ukazując moją mamę z największym uśmiechem w historii.
-To prawda?- zapiszczała, przypominając fangirl.
-Um… Jaka prawda?- podniosłam zmieszana brew.
-Ty i Luke?- mrugnęła.
Czułam, że moje policzki zaczynają się palić, a mały uśmiech wkradł się na moje usta. –Skąd wiesz?
-Mama Luke’a mi powiedziała- zachichotała i usiadła obok mnie. –Wiedziałam, że ten dzień kiedyś nadejdzie…Że obydwoje się w sobie zakochacie.
-Słyszałam to wiele razy- zachichotałam, sprawdzając godzinę, 16:40.
-Wyglądasz bardzo uroczo, co to za okazja?- zapytała.
-Wychodzę z Lukiem- poczułam, że moje policzki znowu płoną, więc spuściłam wzrok.
-Awww.
-Mamo, przestań- przewróciłam oczami i westchnęłam. –Nadal próbuje to sobie przyswoić.
-Oh, wiem kochanie… To normalne, ponieważ nigdy w życiu nie myślałaś, że będziesz szła na randkę ze swoim najlepszym przyjacielem. Znam to uczucie. Twój tata i ja zaczynaliśmy tak samo jak ty i Luke.
-Naprawdę?- zapytałam zaskoczona, że mówi mi to teraz.
-Tak… I potem mieliśmy ciebie…Yeah…Ale niestety po prostu nie wyszło- westchnęła i zaczęła bawić się włosami.
-W porządku mamo- uśmiechnęłam się i poklepałam ją po plecach.
-Dziękuję słonko…- szepnęła, po czym mnie przytuliła.
Nie przytulałyśmy się nawet pięciu sekund, kiedy ktoś zaczął dzwonić do drzwi.
Wyciągnęłam swój telefon, 17:00.
-To Luke- krzyknęłam i obydwie zaczęłyśmy zbiegać po schodach.
Moja mama szybko otworzyła drzwi, kiedy chciałam akurat chwycić klamkę.
-Hej Luke- uśmiechnęła się słodko, kiedy wyszłam przed dom.
-Cześć Tereso- odwzajemnił uśmiech, przytulając moją mamę.
-Opiekuj się Violet, dobrze? Upewnij się, że nie zrobi czegoś głupiego- zachichotała.
-Oczywiście- zaśmiali się, na co ja wywróciłam oczami.
-Bawcie się dobrze…Tylko nie za mocno- powiedziała mama i zamknęła drzwi.
Moja mam była zawstydzająca, a to nie było nawet zabawne.
Luke odwrócił się do mnie z uśmiechem. –Cześć, piękna.
Znowu poczułam,  że moje policzki robią się czerwone i uśmiechnęłam się głupkowato. –Witaj, przystojny dziwaku.
-Jesteś słodka, gdy się rumienisz- uśmiechnął się i otworzył mi drzwi po auta.
On jest takim głupkiem.
Ale moim głupkiem.
-Gdzie jedziemy?- zapytałam, kiedy wyjechaliśmy z mojego podjazdu.
-Gdzieś- wyszczerzył się.
-Wow…To dużo wyjaśnia, Luke- powiedziałam sarkastycznie, co tylko go rozśmieszyło.
-Nie słyszę odpowieeeedzi- zagruchotałam.
-Ponieważ jej nie dostaaaniesz- Luke próbował naśladować mój ton, przez co wybuchnęliśmy śmiechem.
-Nie, serio…Gdzie jedziemy?- zapytałam jeszcze raz.
-Musisz po prostu poczekać i zobaczysz- mrugnął do mnie, po czym znowu skupił się na drodze.
Jechaliśmy około 20 minut, zanim się zorientowałam gdzie byliśmy.
Uśmiechnęłam się, kiedy Luke szukał miejsca na parkingu, przypominając sobie każdy moment spędzony tutaj.
To było to miejsce gdzie się poznaliśmy!
Pamiętam ten dzień, jakby był wczoraj.
Miałam około siedmiu lat.
Moi rodzice zabierali mnie tutaj zawsze w wakacje, chodziliśmy na wszystkie przejażdżki i jedliśmy tyle waty cukrowej ile zdołaliśmy kupić.

*Wspomnienie*
Nie było ani jednej chmury na dzisiejszym niebie, więc dało się tylko czuć morską bryzę i gorące słońce.
Tata nie mógł być dzisiaj z nami, ponieważ musiał wypełnić coś do pracy, więc spędziłam cały dzień z mamą.
Nie było bardzo zabawnie, ponieważ tata nie był z nami i postanowiłyśmy usiąść na ławce, aby zjeść lody.
Zaczęłam cicho płakać i nagle poczułam, że ktoś dotyka moje ramię.
Obejrzałam się i zobaczyłam blond  chłopaka, który wyglądał na około mój wiek.
-Hej, co się dzieje?- zapytał.
-Mój tata nie mógł przyjść ze mną i z mamą. Bez niego nie jest tak fajnie.
Spojrzałam w bok, gdzie siedziała mama i skupiała się na swoim telefonie, nawet nie dostrzegając Luke’a.
Jego oczy się rozszerzyły, kiedy się uśmiechnął i zajął miejsce obok mnie. –Serio? Bo to samo przydarzyło się mi i mojej mamie! Tatuś musiał pracować, więc nie dał rady przyjść. Ale nie powinnaś płakać. Zobaczysz go później.
Pociągnęłam nosem i wytarłam łzy. –Masz rację.
-Wiem- zaśmiał się i wyciągnął swoją dłoń. –Jestem Luke, a ty?
-Jestem Violet- odwzajemniłam uśmiech i potrząsnęłam jego ręką.
-Luke?! Luke?! Luke…O tutaj jesteś.
Luke i ja odwróciliśmy się, żeby zobaczyć kobietę, która biegła w stronę naszej ławki. Zgadywałam, że była jego mamą.
-Luke, kochanie. Wszędzie cię szukałam- powiedziała, łapiąc oddech.
-Spójrz mamo, znalazłem nową przyjaciółkę- wykrzyknął, wskazując na mnie.
-Cześć słodziutka. Jak się nazywasz?- zapytała kobieta, uśmiechając się.
-Jestem Violet.
I wtedy moja mama w końcu odłożyła telefon i zauważyła Luke’a wraz z jego rodzicielką.
-Cześć wszystkim- uśmiechnęła się.
-Hej. Ty musisz być mamą Violet?- mama Luke’a uśmiechnęła się do mojej.
-Tak, to ja! I zgaduję, że ten przystojny, młody chłopak to twój syn?- uśmiechnęła się do Luke’a.
-Zgadza się. Luke, przywitaj się z panią.
-Cześć. Zobaczyłem, że Violet płacze, więc spróbowałem ją pocieszyć. Nie ma się czym przejmować, mój tata też nie mógł przyjść z powodu pracy- powiedział Luke.
Obydwie mamy natychmiast zaczęły się śmiać.
-Okey…Hej, dziewczyny. Może byście chciały spędzić dzień z nami?- zapytała mama chłopaka.
-Nie mamy nic lepszego do roboty. Czemu nie?- uśmiechnęła się mama, po czym wstałyśmy i zaczęliśmy iść.
*Koniec wspomnienia*

-Violet!- Luke machał ręką przed moją twarzą, co wyrwało mnie z zamyślenia.
Zatrzasnął za mną drzwi i zamknął samochód kluczykiem.
 –Wyglądałaś na wyłączoną przez 3 minuty- zachichotał.
-Wspomnienia, to wszystko- zaśmiałam się nerwowo, kiedy owinął swoją rękę wokół mojego ramienia.
-Serio? Jakie wspomnienia?- zapytał, kiedy ruszyliśmy w stronę namiotów i innych atrakcji.
-Więc…To był dzień, kiedy się poznaliśmy- wyszeptałam nieśmiało.
-Awwwh. Nadal to pamiętasz?- mrugnął do mnie.
Trąciłam go w żebro. –Oczywiście, że pamiętam głupku.
Zachichotał raz jeszcze i pocałował mnie w policzek. –Kocham cię.
-Też cię kocham- powiedziałam i złączyłam nasze dłonie.
 ***
Nie był sprawdzany.
Przyznam szczerze, że jest mi przykro. Zazwyczaj było 5-6 komentarzy, a pod ostatnim rozdziałem był tylko 1. Wiem, rozdział nie był najdłuższy i najciekawszy. Naprawdę te komentarze motywują. O wiele trudniej mi się tłumaczyło teraz. Kiedy komentujecie, to przynajmniej wiem, że jest sens to dodawać i mam dużą radość z tego.

6 komentarzy:

  1. bo cwele nie komentują. czekam na next kicia bo weukuergwru ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na nexta.lmao Jesteśś genialna tak jak to opowidanie. I dziękuję że je tłumaczysz. @vampsmyloves_

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest super czekam na kolejny :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny ♥
    Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sweeet <33 Pisz dalej ! Czekamm na nextaa <33 ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly