poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział X


-O mój boże Luke, nienawidzę cię!- wymamrotałam, kiedy wysiedliśmy z roller costera, słyszałam histeryczny śmiech chłopaka z tyłu.
-Oh błagam! To nie było takie złe- zaśmiał się i objął mnie jedną ręką.
-Spieprzaj. Tak, było- wydęłam wargi, kiedy pocałował mnie w policzek.
-Awwwhh, więc przepraszam, że zabrałem cię na przejażdżkę- puścił mi oczko.
Uderzyłam go w rękę i wywróciłam oczami. –Gdybyś nie był taki słodki, to bym cię tutaj zostawiła.
-Dzięki, ale wiesz, co jest jeszcze słodsze?- uśmiechnął się głupawo.
-Co?- zapytałam mętnie, nie wiedząc dokąd zmierza.
Wyjął zdjęcie z portfela, po czym mi je pokazał.
Rzuciłam na nie okiem, a moje policzki zaczęły płonąć.
Na fotografii byłam ja i Luke w czasie przejażdżki, sprzed kilku minut.
Moja głowa spoczywała na piersi Luke’a, ale można było zauważyć mój wyraz twarzy i to, że z pewnością krzyczałam. Chłopak trzymał rękę wokół mnie, śmiejąc się.
-KUPIŁEŚ TO?!- wykrzyknęłam i chciałam porwać zdjęcie.
-Oczywiście, że tak. Nie próbuj tego rwać!- wyrwał mi fotografię i schował ją do kurtki.
-Ew, Luke! Wyglądam okropnie na tym zdjęciu, wyrzuć je!- krzyknęłam i wskoczyłam na jego plecy, próbując mu ją odebrać.
Walczyliśmy o zdjęcie około pięciu minut, otrzymując zdziwione spojrzenia od przechodniów, ale nie przejmowaliśmy się tym.
-Chcę pamiętać ten dzień. To nasza pierwsza randka! Violet, uwierz lub nie, ale wyglądasz pięknie, nie ważne jak bardzo będziesz się temu sprzeciwiać- uśmiechnął się nieśmiało, zeszłam z jego pleców i ruszyliśmy w stronę diabelskiego młyna.
-Jesteś zabawny- uśmiechnęłam się, siadając na jednym z wózków.
Zrobiło się późno, więc większość ludzi już poszła i nie było żadnych przeszkód.
-Jesteś piękna- zamrugał.
Zarumieniłam się po raz kolejny i spojrzałam w dół.
-Aww rumienisz się!- zachichotał i objął mnie, co tylko spotęgowało pieczenie w policzkach.
-Odwal się- zaśmiałam się, kiedy kolejka ruszyła a nasz wagonik jechał coraz wyżej.
-Muszę ci coś wyznać- wyszeptał, gdy w końcu się zatrzymaliśmy.
-To znaczy?- motywowałam go, żeby kontynuował.
-Pobiłem twojego byłego chłopaka.
-Co?- wybuchnęłam śmiechem.
-Pobiłem Joshua’e Davisa, ponieważ sprawił, że płakałaś- wymamrotał. –Plus zagroził, że wyjawi, że cię lubię.
Uśmiechnęłam się. –Aww, nie powinieneś tego robić.
-Złamał ci serce. To było konieczne- spojrzał na mnie.
-Dzięki- zaśmiałam się i poczułam większy chłód.
-Zimno ci?- zapytał Luke, zdejmując swoją kurtkę.
-Tylko t-trochę- jąkałam się z powodu zimna.
-Trzymaj- powiedział, zakładając nakrycie na moje ramiona.
-A co z tobą?- zapytałam.
-Poradzę sobie- wskazał na siebie.
-Oh- zaśmiałam się. –Więc dziękuję.
-Nie chcę, żebyś była chora.
Zawstydziłam się i spojrzałam na ocean przed nami.
-Wow, pięknie tutaj- uśmiechnęłam się, po czym zamknęłam oczy, wdychając zapach oceanu.
-To dlatego cię tutaj przyprowadziłem. Piękna dziewczyna powinna być w cudownym miejscu, prawda?
Otworzyłam oczy, żeby ujrzeć Luke’a uśmiechającego się do mnie.
Odwzajemniłam uśmiech. –Jesteś słodki.
Przybliżył się do mnie i złapał moją rękę. –Violet? Um… M-mogę ci zadać pytanie?
-Jasne?- odpowiedziałam pytaniem, a chłopak spuścił nerwowo wzrok, patrząc się w podłogę.
-Wiem, że tak na serio nie zapytałem się czy chcesz być moją dziewczyną. Więc…serio nie jestem w tym dobry. Ale, będziesz moją d-dziewczyną?- poradził sobie z powiedzeniem tego i spojrzał na mnie.
Nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu z powodu jego starań, do stworzenia idealnej nocy…
Swoją drogą podobałam mu się bardzo długo…
Pobił chłopaka, który mnie skrzywdził…
Był bardzo zdenerwowany, pytając się mnie o bycie jego dziewczyną…
On był po prostu strasznie słodki…
-Oczywiście, że będę twoją dziewczyną- zaśmiałam się i pocałowałam go.
Nadal nie mogłam w to uwierzyć.
Był oficjalnie moim chłopakiem.
Po tych wszystkich latach…Nie wyobrażałam sobie bycia jego dziewczyną.
Ale zgaduję, że to musiało się kiedyś wydarzyć, prawda?
Jestem strasznie szczęśliwa z tego, że jesteśmy razem, ponieważ on jest…
Perfekcyjny.

***
Oficjalnie razem kxbksbw *.*
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem, jesteście świetni!
Chcecie, żeby powstał tag na Twitterze, pod którym mogli byście opisywać swoje emocje, co do opowiadania? Piszcie, ja jestem otwarta na wszelkie propozycje.

poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział IX

Po długim i gorącym dniu w pracy, postanowiłam wziąć zimny prysznic.
Po relaksującej kąpieli zaczęłam szukać ubrań pasujących na naszą randkę.
Tak naprawdę  nie wiedziałam czy lepiej ubrać się w coś luźnego, czy poważnego, więc postanowiłam połączyć te oba światy.
Postawiłam, więc na koralowe spodnie z wysokim stanem, biały dopasowany crop top i parę białych krótkich converse.
Nie za codziennie i nie za formalnie.
Było perfekcyjnie.
Nie wiedziałam, co zrobić z włosami, dlatego je po prostu pokręciłam i zarzuciłam na ramiona.
Wyglądałam dobrze, patrząc w lustro.
Wow…Dużo się zmieniłam w czasie tego roku.
Nigdy sobie nie wyobrażałam całowania żadnego chłopaka oraz chodzenia na randki…Szczególnie z jednym z moich najlepszych przyjaciół.
Nadal uważałam to za szaleństwo.
Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na godzinę, 16:30.
Pół godziny do wyjścia…
I wtedy usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi.
-Wejdź- powiedziałam głośno, a drzwi natychmiast się otworzyły, ukazując moją mamę z największym uśmiechem w historii.
-To prawda?- zapiszczała, przypominając fangirl.
-Um… Jaka prawda?- podniosłam zmieszana brew.
-Ty i Luke?- mrugnęła.
Czułam, że moje policzki zaczynają się palić, a mały uśmiech wkradł się na moje usta. –Skąd wiesz?
-Mama Luke’a mi powiedziała- zachichotała i usiadła obok mnie. –Wiedziałam, że ten dzień kiedyś nadejdzie…Że obydwoje się w sobie zakochacie.
-Słyszałam to wiele razy- zachichotałam, sprawdzając godzinę, 16:40.
-Wyglądasz bardzo uroczo, co to za okazja?- zapytała.
-Wychodzę z Lukiem- poczułam, że moje policzki znowu płoną, więc spuściłam wzrok.
-Awww.
-Mamo, przestań- przewróciłam oczami i westchnęłam. –Nadal próbuje to sobie przyswoić.
-Oh, wiem kochanie… To normalne, ponieważ nigdy w życiu nie myślałaś, że będziesz szła na randkę ze swoim najlepszym przyjacielem. Znam to uczucie. Twój tata i ja zaczynaliśmy tak samo jak ty i Luke.
-Naprawdę?- zapytałam zaskoczona, że mówi mi to teraz.
-Tak… I potem mieliśmy ciebie…Yeah…Ale niestety po prostu nie wyszło- westchnęła i zaczęła bawić się włosami.
-W porządku mamo- uśmiechnęłam się i poklepałam ją po plecach.
-Dziękuję słonko…- szepnęła, po czym mnie przytuliła.
Nie przytulałyśmy się nawet pięciu sekund, kiedy ktoś zaczął dzwonić do drzwi.
Wyciągnęłam swój telefon, 17:00.
-To Luke- krzyknęłam i obydwie zaczęłyśmy zbiegać po schodach.
Moja mama szybko otworzyła drzwi, kiedy chciałam akurat chwycić klamkę.
-Hej Luke- uśmiechnęła się słodko, kiedy wyszłam przed dom.
-Cześć Tereso- odwzajemnił uśmiech, przytulając moją mamę.
-Opiekuj się Violet, dobrze? Upewnij się, że nie zrobi czegoś głupiego- zachichotała.
-Oczywiście- zaśmiali się, na co ja wywróciłam oczami.
-Bawcie się dobrze…Tylko nie za mocno- powiedziała mama i zamknęła drzwi.
Moja mam była zawstydzająca, a to nie było nawet zabawne.
Luke odwrócił się do mnie z uśmiechem. –Cześć, piękna.
Znowu poczułam,  że moje policzki robią się czerwone i uśmiechnęłam się głupkowato. –Witaj, przystojny dziwaku.
-Jesteś słodka, gdy się rumienisz- uśmiechnął się i otworzył mi drzwi po auta.
On jest takim głupkiem.
Ale moim głupkiem.
-Gdzie jedziemy?- zapytałam, kiedy wyjechaliśmy z mojego podjazdu.
-Gdzieś- wyszczerzył się.
-Wow…To dużo wyjaśnia, Luke- powiedziałam sarkastycznie, co tylko go rozśmieszyło.
-Nie słyszę odpowieeeedzi- zagruchotałam.
-Ponieważ jej nie dostaaaniesz- Luke próbował naśladować mój ton, przez co wybuchnęliśmy śmiechem.
-Nie, serio…Gdzie jedziemy?- zapytałam jeszcze raz.
-Musisz po prostu poczekać i zobaczysz- mrugnął do mnie, po czym znowu skupił się na drodze.
Jechaliśmy około 20 minut, zanim się zorientowałam gdzie byliśmy.
Uśmiechnęłam się, kiedy Luke szukał miejsca na parkingu, przypominając sobie każdy moment spędzony tutaj.
To było to miejsce gdzie się poznaliśmy!
Pamiętam ten dzień, jakby był wczoraj.
Miałam około siedmiu lat.
Moi rodzice zabierali mnie tutaj zawsze w wakacje, chodziliśmy na wszystkie przejażdżki i jedliśmy tyle waty cukrowej ile zdołaliśmy kupić.

*Wspomnienie*
Nie było ani jednej chmury na dzisiejszym niebie, więc dało się tylko czuć morską bryzę i gorące słońce.
Tata nie mógł być dzisiaj z nami, ponieważ musiał wypełnić coś do pracy, więc spędziłam cały dzień z mamą.
Nie było bardzo zabawnie, ponieważ tata nie był z nami i postanowiłyśmy usiąść na ławce, aby zjeść lody.
Zaczęłam cicho płakać i nagle poczułam, że ktoś dotyka moje ramię.
Obejrzałam się i zobaczyłam blond  chłopaka, który wyglądał na około mój wiek.
-Hej, co się dzieje?- zapytał.
-Mój tata nie mógł przyjść ze mną i z mamą. Bez niego nie jest tak fajnie.
Spojrzałam w bok, gdzie siedziała mama i skupiała się na swoim telefonie, nawet nie dostrzegając Luke’a.
Jego oczy się rozszerzyły, kiedy się uśmiechnął i zajął miejsce obok mnie. –Serio? Bo to samo przydarzyło się mi i mojej mamie! Tatuś musiał pracować, więc nie dał rady przyjść. Ale nie powinnaś płakać. Zobaczysz go później.
Pociągnęłam nosem i wytarłam łzy. –Masz rację.
-Wiem- zaśmiał się i wyciągnął swoją dłoń. –Jestem Luke, a ty?
-Jestem Violet- odwzajemniłam uśmiech i potrząsnęłam jego ręką.
-Luke?! Luke?! Luke…O tutaj jesteś.
Luke i ja odwróciliśmy się, żeby zobaczyć kobietę, która biegła w stronę naszej ławki. Zgadywałam, że była jego mamą.
-Luke, kochanie. Wszędzie cię szukałam- powiedziała, łapiąc oddech.
-Spójrz mamo, znalazłem nową przyjaciółkę- wykrzyknął, wskazując na mnie.
-Cześć słodziutka. Jak się nazywasz?- zapytała kobieta, uśmiechając się.
-Jestem Violet.
I wtedy moja mama w końcu odłożyła telefon i zauważyła Luke’a wraz z jego rodzicielką.
-Cześć wszystkim- uśmiechnęła się.
-Hej. Ty musisz być mamą Violet?- mama Luke’a uśmiechnęła się do mojej.
-Tak, to ja! I zgaduję, że ten przystojny, młody chłopak to twój syn?- uśmiechnęła się do Luke’a.
-Zgadza się. Luke, przywitaj się z panią.
-Cześć. Zobaczyłem, że Violet płacze, więc spróbowałem ją pocieszyć. Nie ma się czym przejmować, mój tata też nie mógł przyjść z powodu pracy- powiedział Luke.
Obydwie mamy natychmiast zaczęły się śmiać.
-Okey…Hej, dziewczyny. Może byście chciały spędzić dzień z nami?- zapytała mama chłopaka.
-Nie mamy nic lepszego do roboty. Czemu nie?- uśmiechnęła się mama, po czym wstałyśmy i zaczęliśmy iść.
*Koniec wspomnienia*

-Violet!- Luke machał ręką przed moją twarzą, co wyrwało mnie z zamyślenia.
Zatrzasnął za mną drzwi i zamknął samochód kluczykiem.
 –Wyglądałaś na wyłączoną przez 3 minuty- zachichotał.
-Wspomnienia, to wszystko- zaśmiałam się nerwowo, kiedy owinął swoją rękę wokół mojego ramienia.
-Serio? Jakie wspomnienia?- zapytał, kiedy ruszyliśmy w stronę namiotów i innych atrakcji.
-Więc…To był dzień, kiedy się poznaliśmy- wyszeptałam nieśmiało.
-Awwwh. Nadal to pamiętasz?- mrugnął do mnie.
Trąciłam go w żebro. –Oczywiście, że pamiętam głupku.
Zachichotał raz jeszcze i pocałował mnie w policzek. –Kocham cię.
-Też cię kocham- powiedziałam i złączyłam nasze dłonie.
 ***
Nie był sprawdzany.
Przyznam szczerze, że jest mi przykro. Zazwyczaj było 5-6 komentarzy, a pod ostatnim rozdziałem był tylko 1. Wiem, rozdział nie był najdłuższy i najciekawszy. Naprawdę te komentarze motywują. O wiele trudniej mi się tłumaczyło teraz. Kiedy komentujecie, to przynajmniej wiem, że jest sens to dodawać i mam dużą radość z tego.

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział VIII

Minął tydzień odkąd ja i Luke wyjaśniliśmy swoje uczucia. I nigdy nie byliśmy szczęśliwsi.
Nie wiedziałam czy oficjalnie byliśmy parą, ponieważ nadal nie zapytał mnie, czy będę jego dziewczyną, ale wiedziałam, że mnie kocha i to było najważniejsze.
Moje rozmyślania zostały przerwana przez mój dzwoniący telefon, który leżał na szafce nocnej. Szybko usiadłam i odebrałam telefon.
-Halo?- zapytałam zaspanym głosem.
-Dzień dobry, Piękna- usłyszałam znajomy szept Luke’a w słuchawce.
Mogłam stwierdzić, że dopiero wstał, ponieważ mówił swoim głębokim, zaspanym głosem.
-Dzień dobry, dziwaku- zachichotałam, ziewając i przeciągając się, cały czas mając telefon przy uchu.
-Zostaje nazwany dziwakiem po skomplementowaniu cię? Nieźle- zachichotał.
-Dobra. Dzień dobry mój przystojny dziwaku- uśmiechnęłam się, chociaż nie mógł tego zobaczyć i ruszyłam w stronę łazienki.
-O wiele lepiej- odpowiedział.
-Jest jakiś powód, dla którego dzwonisz? Muszę się przygotować do pracy- westchnęłam i włączyłam głośnik, odkręcając kran.
-Więc…Zastanawiałem się czy chciałabyś gdzieś wyjść wieczorem?- zapytał nerwowo.
Kiedy skończyłam myć twarz, odpowiedziałam- Jasne, czemu nie.
-Świetnie…Powinienem być…Umm, może być o 17?
-Oki doki- zaśmiałam się i założyłam swój strój służbowy.
-Miłego dnia.  Kocham cię, Piękna.
-Dzięki, nawzajem! Też cię kocham, Przystojny Dziwaku- uśmiechnęłam się, po czym się rozłączyliśmy.

Zastanawiałam się, co takiego ma dla nas…

***
Meeeega krótkie....Wiem, ale to nie moja wina.
Szablon by Selly