Następny ranek był kompletnie pokręcony.
Miałam znowu rano pracować i właściwie mnie to cieszyło,
ponieważ miałam wymówkę, żeby nie spotkać się z Lukiem.
Rozłożyłam się na krześle i oglądałam ludzi pływających w
płytkiej wodzie.
Byłam bardzo zmęczona, ponieważ nie mogłam spać w nocy.
Byłam zbyt zajęta myśleniem o słowach Heather.
To było oczywiste, że go lubiłam, ale nie chciałam zrujnować
naszej przyjaźni, więc z całych sił próbowałam wyrzucić go z mojej głowy.
Wiedziałam o tym, że on już był dość znany i bogaty, a ja
miałam zamiar ukończyć w tym roku szkołę, więc muszę się skupić. Nawet, jeżeli
nadal są wakacje.
Ale wiedziałam, że nadal w tym będę. Ty tylko malutkie
zauroczenie…Prawda?
Szybko się otrząsnęłam, z powodu usłyszenia swojego imienia.
-Hej, Violet!
Podniosłam wzrok i zobaczyłam Ashtona razem z Heather,
stających koło krzesła ratowników.
-Hej- pomachałam do nich z małym uśmiechem na twarzy.
-Chodź na dół!- zachichotała Heather.
Obejrzałam się, żeby sprawdzić czy mojego szefa nie ma w
pobliżu, którego na szczęście nie było w okolicy.
-Co jest?- zapytałam, kiedy zeszłam po drabinie i stanęłam
na piasku.
-Ja…umm…- jąkała dziewczyna.
Ilekroć Heather się jąka, to nigdy nie są dobre wieści.
-Wykrztuś to z siebie- skinęłam w jej stronę.
-PowiedziałamAshtonowiŻeLubiszLuke’a- powiedziała na jednych
wdechu.
Moje oczy się rozszerzyły z szoku. –Ale obiecałaś, że tego
nie zrobisz.
-Przepraszam!- odrzekła marszcząc brwi.
-Właściwie to się tym nie przejmuję, ponieważ przemyślałam
sobie wszystko ostatniej nocy i to było trochę pogmatwane- uśmiechnęłam się.
-Oh- Ashton zaśmiał się.
-Jest w porządku, Heather. Tylko nie mów o tym nikomu
więcej. To dotyczy się także ciebie, Ashton- wskazałam na nich palcem i
powróciłam na swoje stanowisko.
~
Po powrocie do domu byłam wyczerpana.
Nawet jeśli nic nie robiłam, słońce świeciło bardzo mocno i
nie było odrobiny cienia, więc się gotowałam.
Zamknęłam drzwi, po czym pobiegłam na górę, do swojego
pokoju.
-Hej, Violet.
Krzyknęłam i spojrzałam w w bok, aby zobaczyć…Luke’a?
-W jaki sposób się tu dostałeś?- zapytałam, kładąc torbę
plażową na swojej szafce i zabierając czarne, bawełniane shorty oraz różową
bluzkę z czarnym napisem ‘PINK’.
-Zawsze zostawiasz otwarte okno, geniuszu- wywrócił oczami i
położył się na łóżku.
Weszłam do łazienki, po czym zamknęłam za sobą drzwi.
-Oh…Więc to jest powód dla którego tutaj jesteś?- zapytałam,
zmieniając ubranie.
-Chciałem tylko sprawdzić, co u ciebie- usłyszałam odpowiedź
dochodzącą z mojego pokoju.
Zaczęłam czuć ciepło, które rozchodziło się po całym moim
ciele.
Moje policzki płonęły i to nie z powodu pobytu na plaży.
O boże.
Skończyłam się przebierać, więc wzięłam swój ‘strój
służbowy’ i opuściłam łazienkę.
-Więc, to nie jest słodkie- uśmiechnęłam się, wpychając
ubrania do szafki.
-Oh…I kupiłem czekoladki, ponieważ wiem, że to twoje
ulubione…Szczególnie, kiedy jesteś w czasie swojego…Yeah- uśmiechał się i
wyciągnął małą torebkę wypełnioną czekoladkami.
W torebce był Kit-Kat, Hershey, Aero, Kinder Niespodzianka,
Kisses i Caramilk.
Nie mogłam przestać, więc mój uśmiech ciągle się poszerzał,
kiedy wzięłam torbę i położyłam ją na biurku.
Ciepłe uczucie wracało.
Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie!
-Dzięki Lukey pookie- zachichotałam i wtuliłam się w jego
tors.
-Przestań. Nazywać. Mnie. Lukey. Pookie.- jęknął.
Uśmiechnęłam się i zignorowałam go, włączając telewizor.
-Jestem zmęczona i znudzona- wymamrotałam.
Luke zachichotał, po czym zaczął powoli masować mój brzuch.
Oh, motylki wróciły.
-Co ty do cholery wyprawiasz?- odsunęłam się od niego.
-Lubisz, kiedy masuje twój brzuch w czasie twojej
‘miesiączki’- powiedział, unosząc brew.
O mój boże wymyśl coś. Wymyśl coś!
-Nie tym razem- próbowałam wyglądać na wkurzoną.
-Przepraszam Violet- uśmiechnął się, koncentrując naszą
uwagę znowu na Spongebobie.
~
Po obejrzeniu odcinku Spongeboba, zdecydowaliśmy się iść na
spacer do parku.
Próbowałam, ale nie mogłam przestać czuć się dziwnie w jego
towarzystwie.
Wiedziałam, ze lubię go trochę za mocno, ale nie mogę się
tym zadręczać. Muszę to zignorować.
Ale za każdym razem kiedy próbowałam, po prostu nie mogłam.
Szliśmy brukowaną, parkową
ścieżką, śmiejąc się i rozmawiając o rożnych, nieważnych rzeczach, kiedy
grupka dziewczyn w mniej więcej naszym wieku zbliżyła się do nas.
-O mój boże, to Luke!- krzyknęłam całkiem ładna blondynka.
-Jesteś strasznie gorący!- zachichotało rudowłosa.
-To twoja dziewczyna?-zapytała jedna, unosząc na mnie brwi.
Wkrótce zostałam wyłączona z grupy, kiedy dziewczyny
zadawały Luke’owi pytanie za pytaniem.
Zrobiły niezliczoną ilość zdjęć z nim i wzięły podpisy na
koszulkach oraz innych rzeczach.
Myślę, że można powiedzieć, że czułam się źle, tak jak wtedy Luke pisał
z fanami na twitterze, a mnie zostawiał znowu z tyłu.
Nawet nie wiedziałam, że byłam aż tak zamyślona do czasu, kiedy
chłopak zaczął mną potrząsać.
-Co?- zapytałam mętnie, patrząc na Luke’a.
-Byłaś nieobecna przez dwie minuty- zaśmiał się i zaczął
kierować się w stronę placu zabaw dla dzieci.
-Oh, naprawdę?- zapytałam głupio.
Wyszczerzył się i skinął głową.-Pamiętasz, że zawsze tutaj
przychodziliśmy, kiedy byliśmy tylko dziećmi?- zapytał, kiedy siadaliśmy na
huśtawce.
Powoli na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.-Tak.
-Dobre czasu- westchnął i zaczął się bujać.
-I pamiętasz te wszystkie huśtawkowe konkursy, które ZAWSZE wygrywałam?- uśmiechnęłam się głupawo
i także zaczęłam się huśtać.
-Ta…I tak właściwie, byłem o wiele lepszym huśtaczem niż ty-
wyszczerzył się i zwiększyliśmy wysokość bujania.
-Udowodnij- mrugnęłam do niego porozumiewawczo.
~
Po naszym konkursie na huśtawce postanowiliśmy wrócić do
domu.
-Pracujesz jutro?- zapytał Luke, kiedy otwierałam drzwi.
-Nie- odpowiedziałam.
-Przyjdziesz na próbę o 11?- powiedział z uśmiecham, a ja
oparłam się o drzwi.
Ugh, jego uśmiech…
Nie mogłam przestać się na niego gapić.
Nie mogłam się okłamywać.
LUBIĘ LUKE’A.
I szczerzę mówiąc to było coś więcej niż ‘lubię, lubię’ i
zbliżało się dalej niż tylko zauroczenie.
‘Zrób to’ powiedział głos w mojej głowie, ‘Wiesz, że tego
chcesz’.
‘NIE! TYLKO WSZYSTKO ZEPSUJESZ.’ Powiedział inny głos.
‘Zrób to!’
‘Nie rób tego!’
‘Co może się zdarzyć?’
Zanim się zorientowałam moja jedna ręka spoczywała na jego
karku, a drugą ręką przyciągała go do siebie.
Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się, myśląc o pocałunku.
Jego usta wspaniale smakowały, a jego oddech nadal był
miętowy.
Odwzajemnił pocałunek i czułam, że także się uśmiecha.
Ale wtedy zrozumiałam, co robimy.
Szybko się odsunęłam i spojrzałam na chłopaka.
Po wyrazie jego twarzy zauważyłam, że był zszokowany.
-J-ja…Przepraszam- wybełkotałam i szybko wbiegłam do domu,
zamykając drzwi.
Co ja zrobiłam?
***
Szczęśliwi? Haha, wiem, że tak :)
Jeżeli czytacie, to proszę komentujcie, to naprawdę motywuje do dalszego tłumaczenia.
I dziękuję za ponad 1000 wyświetleń *.*
hahahahaahaaahahah xD kocham to, czo za scena C: czekam na next ♥
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
aaaaa super
OdpowiedzUsuńawawwwwawawawwaw
OdpowiedzUsuńDawaj szybko, bo umieram ^^
Ahah cudo *_*
OdpowiedzUsuń