poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział VII

Minęła godzina próby, a ja już nie mogłam się doczekać wyjścia stąd.
W czasie występów miałam wrażenie, że każdym patrzył na mnie i na Luke’a.
Czasami złapałam Caluma, kiedy patrzył na Michaela i Ashtona, który wystawiał swoją głowę zza Luke’a. Zauważyłam także, że Luke patrzył na mnie, ale kiedy nasz wzrok się spotykał od razu spuszczał głowę i patrzył w podłogę.
To było wystarczająco niezręczne i nie chciałam, żeby było jeszcze bardziej.
Chłopaki zaczęli śpiewać „Unpredictable”, czyli drugą moją ulubioną piosenkę, ale po prostu nie mogłam się rozluźnić, ponieważ Luke śpiewał refren.
W czasie tej piosenki każdy patrzył na mnie. Wprawiło mnie to w ogromne zakłopotanie.
Utkwiłam wzrok w telefonie i przeglądałam jakiekolwiek tweety na moim timelinie, ale w końcu zdecydowałam się spojrzeć w górę i dać Luke’owi smak własnego leku.
‘Hey we’re taking on the world
I’ll take you where you wanna go
Pick you up if you fall to pieces
Let me be the one to save you
Break the plans we had before
Let’s be unpredictable
Pick you up if you fall to pieces
Let me be the one to save you

So let go!
Till’ we've lost control
And we’ll stumble through it all
Let’s do something new and unpredictable’ –zaśpiewał głośno, obydwoje nie odwróciliśmy wzroku przez całą piosenkę.
-Skończyliście?- zapytałam na głos.
-Tak, myślę, że możemy obejrzeć…- zaczął Michael, ale przerwał, ponieważ moje oczy nadal nie opuszczały Luke’a.-Nie, właściwie…Czy możecie wszyscy na mnie spojrzeć?
Cisza.
Złość zaczęła rozpływać się w moich żyłach, ponieważ wiedziałam, że Luke powiedział wszystko chłopakom.
Nawet mu na to nie pozwoliłam.
-Um…Ludzie…Ja um, sądzę, że powinniśmy zostawić Luke’a i Violet samych, żeby mogli porozmawiać- powiedziała powoli Heather, po czym wyciągnęła chłopaków, zamknęła drzwi i zostawiła mnie samą z Lukiem.
Kiedy zostaliśmy sami, od razu postanowiłam go zaatakować. –Czemu im powiedziałeś?
-Ja, ja..
-I dlaczego chłopaki się na mnie gapili? Wiesz, że tego nie cierpię- mówiłam podniesionym głosem.
-Po prostu daj mi wyjaśnić.
-Co wyjaśnić?!- wrzasnęłam i zaczęłam odwracać się od niego.
-To, że cię kocham!- wykrzyczał i przyciągnął mnie tak, że stałam z nim twarzą w twarz. –Zakochałem się w tobie od pierwszego dnia. Wiesz jak długo to ukrywałem? Jedynymi osobami, które wiedziały były Calum, Michael, Ashton, Heather i moi rodzice. Walczyłem z tym uczuciem dziesięć lat, DZIESIĘĆ PIEPRZONYCH LAT. Wiesz jak długo umierałem, aby powiedzieć, że cię kocham? I wtedy… Wtedy, kiedy mnie pocałowałaś…Byłem bardzo szczęśliwy i zszokowany, że czujesz to samo. Chciałem powiedzieć, co czuję…Ale wtedy wbiegłaś do domu i zostawiłaś mnie samego. Byłem zmieszany. Musiałem powiedzieć chłopakom. Nie wiedziałem co robić, okey? Przepraszam, że w końcu się przełamałem i powiedziałem, co czuję.
Oniemiałam.
Nie wiedziałam, co powiedzieć.
Staliśmy w ciszy przez około dwie minuty, aż w końcu chłopak zaczął iść w stronę drzwi. –Wiedziałem, że nie powinien ci tego mówić. Nie jesteś gotowa. J-ja zniszczyłem wszystko…Przepraszam.
Odwrócił się, żeby jeszcze raz na mnie spojrzeć, jego oczy walczyły ze łzami, zanim wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
Nadal próbowałam to wszystko zrozumieć.
Nie mogłam nawet dłużej stać, musiałam usiąść i wszystko przemyśleć.
To się naprawdę wydarzyło?
On też mnie lubi?
On mnie kocha?
Trzymał to w sekrecie, przez DZIESIĘĆ LAT?
I wtedy to mnie uderzyło.
Nie lubiłam Luke’a.
Ja go kochałam!
O mój boże!
I po prostu pozwoliłam mu odejść.
Cholera!
Szybko wbiegłam do salonu. –Luke?!
-Wyszedł- powiedział Calum.
-Gdzie poszedł?- zapytałam zmartwiona.
-Nie wiem, nie powiedział nic więcej. Oznajmił tylko, że musi pobyć sam- powiedziała Heather, wzruszając ramionami.
Wiedziałam gdzie jest.
I z tym wybiegłam z ich domu.
Lał okropny deszcz, kiedy wyszłam na zewnątrz.
Byłam ubrana tylko w shorty i krótki top, więc natychmiast przemokłam, ale nie przejmowałam się tym.
Musiałam wszystko naprawić.
W końcu zauważyłam dobrze znanego chłopaka, kołyszącego się lekko na jednej z huśtawek.
Przebiegłam przez ulicę i znalazłam się koło niego.
Delikatnie dotknęłam jego ramię, a on powoli uniósł głowę.
-Co ty tu robisz?- zapytał cicho, patrząc na moje ubranie.
-Przyszłam z tobą porozmawiać- uśmiechnęłam się, kiedy zdjął swoją kurtkę i zarzucił ją na moje ramiona.
Skinął, żebym kontynuowała, nadal patrząc na mokry piasek pod jego nogami.
-Przepraszam za bycie taką suką i robienie wszystkiego, żeby sobie z tym radzić. Byłam zbyt zajęta sobą i myśleniem nad tym, aby nie zniszczyć naszej przyjaźni…Kiedy prawda jest taka…Też cię kocham- wyszeptałam ostatnią część, wpatrując się w moje stopy.
Uniósł głowę i się uśmiechnął. –Czekaj. Co?
Uśmiechnęłam się i spojrzałam w jego oczy. –Kocham cię.
Uśmiechnął się szeroko i przyciągnął mnie do pocałunku.
Uśmiechnęłam się i położyłam dłonie na jego karku, a on oplótł swoje ręce wokół mojej talii.
Oderwaliśmy się od siebie po dwóch minutach, łapiąc oddech i patrząc na siebie szczęśliwie.

-Nie masz pojęcia, jak długo czekałem na ten pocałunek- odetchnął chichocząc.

***
No i jest siódemeczka :D
W końcu macie Viuke (dzięki za nazwę shippu haha)
A i dziękuję za nominację do Liebster Awards. Nie będę o tym robić postu, więc tylko dziękuję :)

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział VI

KAŻDY KTO CZYTA ZOSTAWIA KOMENTARZ. O JAKIEJKOLWIEK TREŚCI

***
-ZROBIŁAŚ TO- wydyszała Heather, zanim zdążyłam jej przerwać.
-NIE WIEM DLACZEGO. PO PROSTU…TO ZROBIŁAM.
-O mój boże…- odetchnęła i rzuciła mi się na szyję.
Byłyśmy obecnie u niej w pokoju.
Po tym jak Luke opuścił moje podwórko automatycznie powiedziałam o wszystkim mamie.
Zapytałam czy mogłabym spędzić noc u Heather, żeby ukryć się przed Lukiem lub którymkolwiek z chłopaków.
Nie chciałam rozmawiać z nikim, oprócz mojej przyjaciółki.
-Nawet nie wiem, co mam robić…- westchnęłam.
-Mają próbę jutro o 11…- powiedziała, mrugając.
-Nie. Nie mogę iść. To będzie za bardzo niezręczne- bawiłam się swoimi palcami i patrzyłam jej w oczy.
-Okay, to może być niezręczne… Ale musisz porozmawiać z Lukiem. Zrobisz to wcześniej czy później- uśmiechnęła się.
-Dlaczego uważasz to za zabawne?- zapytałam chichocząc.
-Ponieważ wiedziałam, że to się wydarzy.
-Co się wydarzy?- uniosłam brew.
-To, że się w sobie zakochacie!- wykrzyczała, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Jak to wiedziałaś?- zapytałam.
-Wiec…Byliście przyjaciółmi jeszcze przed powstaniem 5SOS, chodziliście razem do szkoły, zawsze spędzaliście ze sobą czas, mówiliście sobie o wszystkim, rozmawialiście cały czas, wiedzieliście wszystko odkąd byliście jeszcze dziećmi…To wszystko narastało, a wy nawet nie zdawaliście sobie z tego sprawy- uśmiechnęła się.
Miała rację…
-Co powinnam zrobić? Powinnam to kontynuować, czy raczej nie?
-Powinnaś działać. Musisz z nim porozmawiać, to rozkaz- skinęła głową.
I wtedy zadałam pytanie, które koniecznie musiałam zadać. –A co jeżeli to zmieni coś między nami?
-Kochanie, rób to co robiłaś. To już działa- wyszeptała.
~
-Idę do domu…- jęknęłam, próbując uciec od Heather.
-Nie! Zrobisz to dzisiaj albo nigdy!- zaprotestowała i przyciągnęła mnie do drzwi.
-Proszę! Chcę tylko iść do domu. To będzie za bardzo niezręczne! Nie mogę tego zrobić!- wyszeptałam, kiedy dziewczyna zadzwoniła dzwonkiem.
-Później mi podziękujesz- zachichotała, kiedy Ashton pojawił się przed nami.
-Hej kochanie!- Heather uśmiechnęła się, kiedy chłopak ją przytulił.
Teraz była moja szansa.
-ADIOS AMIGOS!- krzyknęłam i zaczęłam biec w lewą stronę,  do mojego domu.
Tak! Uciekłam!
Miałam przekroczyć ulicę i akurat na kogoś wpadłam.
-Au- wyjęczałam, podnosząc się.
-Hej Violet, gdzie idziesz?
Zadarłam głowę i zobaczyła Caluma z Lukiem.
-Umm…Wracam do domu?- wymamrotałam.
-Nie idziesz na próbę zespołu?- zapytał znowu.
Szybko zerknęłam na Luke’a, który patrzył w dół i podziwiał swoje buty.
-Ja…
-Oh chodź! Zawsze przychodzisz! My nie gryziemy- Calum zachichotał, po czym przesunął mnie do siebie i we trójkę zaczęliśmy iść w stronę ich domu.
To będzie ciekawe…

***
Króciutki i przejściowy, ale takie też muszą być :)

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział V

Następny ranek był kompletnie pokręcony.
Miałam znowu rano pracować i właściwie mnie to cieszyło, ponieważ miałam wymówkę, żeby nie spotkać się z Lukiem.
Rozłożyłam się na krześle i oglądałam ludzi pływających w płytkiej wodzie.
Byłam bardzo zmęczona, ponieważ nie mogłam spać w nocy. Byłam zbyt zajęta myśleniem o słowach Heather.
To było oczywiste, że go lubiłam, ale nie chciałam zrujnować naszej przyjaźni, więc z całych sił próbowałam wyrzucić go z mojej głowy.
Wiedziałam o tym, że on już był dość znany i bogaty, a ja miałam zamiar ukończyć w tym roku szkołę, więc muszę się skupić. Nawet, jeżeli nadal są wakacje.
Ale wiedziałam, że nadal w tym będę. Ty tylko malutkie zauroczenie…Prawda?
Szybko się otrząsnęłam, z powodu usłyszenia swojego imienia.
-Hej, Violet!
Podniosłam wzrok i zobaczyłam Ashtona razem z Heather, stających koło krzesła ratowników.
-Hej- pomachałam do nich z małym uśmiechem na twarzy.
-Chodź na dół!- zachichotała Heather.
Obejrzałam się, żeby sprawdzić czy mojego szefa nie ma w pobliżu, którego na szczęście nie było w okolicy.
-Co jest?- zapytałam, kiedy zeszłam po drabinie i stanęłam na piasku.
-Ja…umm…- jąkała dziewczyna.
Ilekroć Heather się jąka, to nigdy nie są dobre wieści.
-Wykrztuś to z siebie- skinęłam w jej stronę.
-PowiedziałamAshtonowiŻeLubiszLuke’a- powiedziała na jednych wdechu.
Moje oczy się rozszerzyły z szoku. –Ale obiecałaś, że tego nie zrobisz.
-Przepraszam!- odrzekła marszcząc brwi.
-Właściwie to się tym nie przejmuję, ponieważ przemyślałam sobie wszystko ostatniej nocy i to było trochę pogmatwane- uśmiechnęłam się.
-Oh- Ashton zaśmiał się.
-Jest w porządku, Heather. Tylko nie mów o tym nikomu więcej. To dotyczy się także ciebie, Ashton- wskazałam na nich palcem i powróciłam na swoje stanowisko.
~
Po powrocie do domu byłam wyczerpana.
Nawet jeśli nic nie robiłam, słońce świeciło bardzo mocno i nie było odrobiny cienia, więc się gotowałam.
Zamknęłam drzwi, po czym pobiegłam na górę, do swojego pokoju.
-Hej, Violet.
Krzyknęłam i spojrzałam w w bok, aby zobaczyć…Luke’a?
-W jaki sposób się tu dostałeś?- zapytałam, kładąc torbę plażową na swojej szafce i zabierając czarne, bawełniane shorty oraz różową bluzkę z czarnym napisem ‘PINK’.
-Zawsze zostawiasz otwarte okno, geniuszu- wywrócił oczami i położył się na łóżku.
Weszłam do łazienki, po czym zamknęłam za sobą drzwi.
-Oh…Więc to jest powód dla którego tutaj jesteś?- zapytałam, zmieniając ubranie.
-Chciałem tylko sprawdzić, co u ciebie- usłyszałam odpowiedź dochodzącą z mojego pokoju.
Zaczęłam czuć ciepło, które rozchodziło się po całym moim ciele.
Moje policzki płonęły i to nie z powodu pobytu na plaży.
O boże.
Skończyłam się przebierać, więc wzięłam swój ‘strój służbowy’ i opuściłam łazienkę.
-Więc, to nie jest słodkie- uśmiechnęłam się, wpychając ubrania do szafki.
-Oh…I kupiłem czekoladki, ponieważ wiem, że to twoje ulubione…Szczególnie, kiedy jesteś w czasie swojego…Yeah- uśmiechał się i wyciągnął małą torebkę wypełnioną czekoladkami.
W torebce był Kit-Kat, Hershey, Aero, Kinder Niespodzianka, Kisses i  Caramilk.
Nie mogłam przestać, więc mój uśmiech ciągle się poszerzał, kiedy wzięłam torbę i położyłam ją na biurku.
Ciepłe uczucie wracało.
Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie!
-Dzięki Lukey pookie- zachichotałam i wtuliłam się w jego tors.
-Przestań. Nazywać. Mnie. Lukey. Pookie.- jęknął.
Uśmiechnęłam się i zignorowałam go, włączając telewizor.
-Jestem zmęczona i znudzona- wymamrotałam.
Luke zachichotał, po czym zaczął powoli masować mój brzuch.
Oh, motylki wróciły.
-Co ty do cholery wyprawiasz?- odsunęłam się od niego.
-Lubisz, kiedy masuje twój brzuch w czasie twojej ‘miesiączki’- powiedział, unosząc brew.
O mój boże wymyśl coś. Wymyśl coś!
-Nie tym razem- próbowałam wyglądać na wkurzoną.
-Przepraszam Violet- uśmiechnął się, koncentrując naszą uwagę znowu na Spongebobie.
~
Po obejrzeniu odcinku Spongeboba, zdecydowaliśmy się iść na spacer do parku.
Próbowałam, ale nie mogłam przestać czuć się dziwnie w jego towarzystwie.
Wiedziałam, ze lubię go trochę za mocno, ale nie mogę się tym zadręczać. Muszę to zignorować.
Ale za każdym razem kiedy próbowałam, po prostu nie mogłam.
Szliśmy brukowaną, parkową  ścieżką, śmiejąc się i rozmawiając o rożnych, nieważnych rzeczach, kiedy grupka dziewczyn w mniej więcej naszym wieku zbliżyła się do nas.
-O mój boże, to Luke!- krzyknęłam całkiem ładna blondynka.
-Jesteś strasznie gorący!- zachichotało rudowłosa.
-To twoja dziewczyna?-zapytała jedna, unosząc na mnie brwi.
Wkrótce zostałam wyłączona z grupy, kiedy dziewczyny zadawały Luke’owi pytanie za pytaniem.
Zrobiły niezliczoną ilość zdjęć z nim i wzięły podpisy na koszulkach oraz innych rzeczach.
Myślę, że można powiedzieć, że czułam się źle, tak jak wtedy Luke pisał z fanami na twitterze, a mnie zostawiał znowu z tyłu.
Nawet nie wiedziałam, że byłam aż tak zamyślona do czasu, kiedy chłopak zaczął mną potrząsać.
-Co?- zapytałam mętnie, patrząc na Luke’a.
-Byłaś nieobecna przez dwie minuty- zaśmiał się i zaczął kierować się w stronę placu zabaw dla dzieci.
-Oh, naprawdę?- zapytałam głupio.
Wyszczerzył się i skinął głową.-Pamiętasz, że zawsze tutaj przychodziliśmy, kiedy byliśmy tylko dziećmi?- zapytał, kiedy siadaliśmy na huśtawce.
Powoli na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.-Tak.
-Dobre czasu- westchnął i zaczął się bujać.
-I pamiętasz te wszystkie huśtawkowe konkursy, które  ZAWSZE wygrywałam?- uśmiechnęłam się głupawo i także zaczęłam się huśtać.
-Ta…I tak właściwie, byłem o wiele lepszym huśtaczem niż ty- wyszczerzył się i zwiększyliśmy wysokość bujania.
-Udowodnij- mrugnęłam do niego porozumiewawczo.
~
Po naszym konkursie na huśtawce postanowiliśmy wrócić do domu.
-Pracujesz jutro?- zapytał Luke, kiedy otwierałam drzwi.
-Nie- odpowiedziałam.
-Przyjdziesz na próbę o 11?- powiedział z uśmiecham, a ja oparłam się o drzwi.
Ugh, jego uśmiech…
Nie mogłam przestać się na niego gapić.
Nie mogłam się okłamywać.
LUBIĘ LUKE’A.
I szczerzę mówiąc to było coś więcej niż ‘lubię, lubię’ i zbliżało się dalej niż tylko zauroczenie.
‘Zrób to’ powiedział głos w mojej głowie, ‘Wiesz, że tego chcesz’.
‘NIE! TYLKO WSZYSTKO ZEPSUJESZ.’ Powiedział inny głos.
‘Zrób to!’
‘Nie rób tego!’
‘Co może się zdarzyć?’
Zanim się zorientowałam moja jedna ręka spoczywała na jego karku, a drugą ręką przyciągała go do siebie.
Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się, myśląc o pocałunku.
Jego usta wspaniale smakowały, a jego oddech nadal był miętowy.
Odwzajemnił pocałunek i czułam, że także się uśmiecha.
Ale wtedy zrozumiałam, co robimy.
Szybko się odsunęłam i spojrzałam na chłopaka.
Po wyrazie jego twarzy zauważyłam, że był zszokowany.
-J-ja…Przepraszam- wybełkotałam i szybko wbiegłam do domu, zamykając drzwi.

Co ja zrobiłam?

***
Szczęśliwi? Haha, wiem, że tak :)
Jeżeli czytacie, to proszę komentujcie, to naprawdę motywuje do dalszego tłumaczenia.
I dziękuję za ponad 1000 wyświetleń *.*

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział IV

Nie wiem czemu, ale opuściłam dom Luke’a wcześniej niż planowałam. Zamiast wyjść o 19, wyszłam po śniadaniu, czyli około 10.
Nie wiem, co spowodowało, że chciałam uciec od niego…Ale jednocześnie nie chciałam go zostawiać. Tak jakby czułam się niepewnie, ale pewna swojej urody i chęci, jakbym była śmiała i nieśmiała. W jego otoczeniu czułam się teraz lekko dziwnie.
Nie wiem dlaczego, choć…On się nigdy nie zmienił. Zawsze taki był. Wydawało mi się, że coś się zmienia, ale jest jedno pytanie…Co?
Byłam tylko trochę zmieszana i nie chciałam o tym mówić Luke’owi, ponieważ pomyślałby, że zwariowałam.
Musiałam z kimś porozmawiać.
Z kimś, kto wiedział o mnie wszystko.
Z kimś, komu ufałam.
Z kimś, komu powiedziałam wszystko i nadal to robię.
Z kimś, kto mnie rozumie.
Z kimś kto zawsze zatrzymuje moje sekrety dla siebie.
Moja najlepsza przyjaciółka.
Heather.
Kiedy weszłam do swojego pokoju zdecydowałam się do niej napisać.

‘Do: Heather’s the best ;)
Heatherrrr,
potrzebuję cię!
Czerwony alarm, jestem zmieszana i potrzebuje twojej rady, co do jednej sprawy. Nagły wypadek.
Będziesz w moim domu o 15?’

Po 10 minutach dostałam odpowiedź.

‘Do: Violet*;
Violetttt,
Jasna sprawa kochanie.
Ashton właśnie wyszedł, będę około 10.
Postarać się być jak najszybciej.’

Z uśmiechem schowałam telefon do kieszeni. Jak ja kochałam tę dziewczynę. Pobiegłam na dół i czekałam na Heather w dużym pokoju. Zanim zdążyłam pomyśleć, po domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka.
Wstałam, żeby otworzyć drzwi i nie ujrzałam nikogo innego niż Heather. Zaprosiłam ją do środka i zamknęłam drzwi. Poszłyśmy na górę, w kierunku mojego pokoju.
Kiedy przymknęłam drzwi, od razu zaatakowała mnie mnóstwem pytań.
-Więc, co się dzieje? Wszystko w porządku? Coś nie tak? Wszystko dobrze?
-Ja, ja jestem po prostu…Nie wiem!- westchnęłam i schowałam twarz w dłoniach.
-Jesteś w ciąży?- wysapała.
-Nie Heather! Co do cholery?!
-Dzięki Bogu!- odetchnęła z ulgą.-Więc, co się dzieje?
Była duża pauza, ponieważ próbowałam znaleźć odpowiednie słowa.
-Ja, em…Dobra, kiedy poszłam nocować u Luke’a…- zaczęłam.
Powoli skinęła.-Okay, kontynuuj.
-Więc, siedziałam z nim i on nie zwracał na mnie uwagi, więc zapytałam go, co robi…Potem okazało się, że pisał z fanami i pokazał mi kilka kont na twitterze. I wszystko była jak ‘Ona jest gorąca.’ i po prostu nie wiem, poczułam się dziwnie, jakby na złej drodze, ale otrząsnęłam się- westchnęłam i spojrzałam w dół.
-O. Mój. Boże.- zapiszczała i uśmiechnęła się jak idiotka.
-Co?- zapytałam.
-Nic…Chcesz mi powiedzieć coś jeszcze?- zapytała mimochodem.
-Umm…Tak. Po obiedzie poszliśmy się szykować do spania, zobaczyłam go bez koszulki i znowu poczułam się dziwnie, ale tym razem przyjemnie. Tak, jakbym czuła motylki w brzuchu.
Zobaczyłam mały uśmiech, który miał mnie motywować do kontynuowania.
W ten sposób opowiedziałam jej cały przebieg ostatniej nocy, była dla mnie w tym momencie terapeutką.
Kiedy skończyłam opowiadać uśmiechnęła się szeroko i złączyła swoje ręce.
-Więc…jest tylko jedno możliwe wyjaśnienie- zachichotała.
-I jak ono brzmi?- zapytałam, podnosząc brwi.
-To nie jest wystarczająco jasne? Ugh! Jesteś totalnie zauroczona w Luke’u!
Nie…To się nie może stać.
-Nie! To niemożliwe! Coś jest ze mną nie tak…- zaczęłam płakać, co spowodowała wybuch śmiechu dziewczyny.
-Nie płacz, Violet! To normalne, to się musiało w końcu wydarzyć! Po pierwsze, byłaś kompletnie zazdrosna o to, że zwracał uwagę na swoich fanów, a nie na ciebie. Potem pociągało cię jego gorące ciało, to nie oczywiste? TY. LUBISZ. LUKE’A.- mrugnęła porozumiewawczo i przytuliła mnie.
I wtedy mnie olśniło…
Byłam zauroczona w Luke’u.
O mój boże.
Co zrobi, jeśli to odkryje?
To zepsuje naszą przyjaźń.
Czy on też mnie lubi?
Co jeśli pomyśli, że jestem głupia?
Co, jeżeli stwierdzi, że jestem dziwna?
Co, jeżeli on nie czuje tego samego?
-On nie może się dowiedzieć- wyszeptałam i otarłam łzy.
-Co to znaczy?- dziewczyna spojrzała zażenowana.
-To wszystko zepsuje- potrząsnęłam głową i położyłam się na łóżku.
-Uważam, że powinnaś mu powiedzieć- uśmiechnęłam się i poklepała mnie po plecach.
-Nie. Nigdy. Obiecaj, że nikomu nie powiesz. Nawet Ashtonowi- pociągnęłam nosem, na co Heather westchnęła.
-Obiecuję.
-Dzięki- mruknęłam.-Zrozumiesz, jeśli chciałabym spędzić trochę czasu sama?
Powoli zeszła z łóżka i zachichotała.-Do zobaczenia.
I wtedy wyszła.
Powinna powiedzieć Luke’owi?

Nie…Nigdy.

***
Jak emocje po rozdziale?  Mam nadzieję, że pozytywnie :)
Dziękuję za każdy komentarz, to naprawdę motywuje <3
Możliwe, że dzisiaj będę robić tc, więc jeżeli będziecie się nudzić to śledźcie mojego tt (@Wampirka00)
Szablon by Selly