Minął prawie rok, odkąd ostatni raz widziałam swoich
najlepszych kumpli. Odwiedzałam swojego tatę w Los Angeles, kiedy ostatnio tam
byli, ale nie udało nam się zobaczyć, teraz jestem tutaj i dzieli mnie zaledwie
kilka minut od spotkania ich.
Zgarbiłam się przed swoim samochodem, grając w Temple Run 2,
bliska pokonania mojego najlepszego wyniku, gdy nagle usłyszałam głos wołający
moje imię i spojrzałam w górę.
CHOLERA, UMARŁAM
-Calum, ty idioto!- krzyknęłam, kiedy przyciągnął mnie do
uścisku.
-Co ja zrobiłem?- zachichotał jak go popchnęłam.
-Umarłam w Temple Run, wtedy kiedy prawie pobiłam swój
rekord- wsunęłam telefon do kieszeni i skrzyżowałam ręce.
-Przepraszam…- wydął wargi, a ja zachichotała i
przyciągnęłam go do kolejnego uścisku.
Spojrzałam w górę i ujrzałam nikogo innego jak Michaela i
Ashtona. Uśmiechnęłam się i pobiegłam w ich stronę, ciągnąc do mocnego uścisku.
Ponieważ byłam niska, tak jakby ciągnęłam ich w dół, ale nieważne. Wszyscy
odsunęliśmy się i parsknęliśmy śmiechem.
-Nadal niska, jak zawsze- zażartował Michael.
Milcz- Żartobliwie uderzyłam go i wywróciłam oczami.
-Wystarczy tych wszystkich przytulasów…Może pomoglibyście mi
z tymi bagażami?- głęboki głos jęknął z
tyłu.
Wszyscy odwróciliśmy się, żeby zobaczyć Luke’a w wejściu,
trzymającego dziesiątki toreb. Trójka chłopaków zaśmiała się i weszła do
samochodu, zostawiając biednego Luke’a samego z ciężkimi bagażami. Uśmiechnęłam
się i pokonałam drogę do zgarbionego chłopaka, żeby pomóc mu zanieść kilka
toreb do bagażnika.
-Dzięki- odetchnął, kiedy zamknęłam bagażnik.
-Nie ma za co przyjacielu- zachichotałam, kiedy mocno mnie
przytulił.
-Strasznie za tobą tęskniłem- zaśmiał się w zagłębienie
mojej szyi.
-Awww Lukey pookie! Też za tobą bardzo tęskniłam-
roześmiałam się, kiedy się odsunęliśmy.
-Dlaczego zawsze mnie tak nazywasz?- przewrócił oczami,
kiedy wsiedliśmy do pojazdu.
-Ponieważ to lubię. Masz z tym jakiś problem?- rozszerzyłam
swoje oczy, żeby spróbować go wystraszyć, ale on tylko skończył się śmiać.
-Violet, jesteś za słodka – zachichotał, kiedy wkładałam
klucze do stacyjki.
-Spadaj- syknęłam mu prostu w twarz, co tylko spowodowało
ich napad śmiechu.
~~
Jechaliśmy tylko 5 minut i już wiedziałam, co się wydarzyło
w ostatnich miesiącach. To cudowne uczucie nadal rozmawiać tak, jakby nigdy nie
wyjechali. Nic się pomiędzy nami nie zmieniło i jestem bardzo szczęśliwa z tego
powodu.
-To niesamowite! Jestem z was bardzo dumna, chłopaki!-
uśmiechnęłam się, kiedy chłopcy skończyli opowiadać o trasie z One Direction.
-Fani byli dość szaleni- Calum zachichował.
-Kilka fanek rwało mnie w Ohio- Luke wspomniał z uśmiechem.
-To obrzydliwe- wzdrygnęłam się na komentarz Luke’a.
-Więc…Opowiedzieliśmy ci, co robiliśmy w ciągu roku, teraz
twoja kolej- powiedział Ashton z uśmiechem.
-Więc…- nie wiedziałam jak odpowiedzieć na to pytanie.
Mam na myśli, naprawdę… Nie wiem co powiedzieć. Nic
interesującego mi się nie przytrafiło w ciągu tego roku. Myślę, ze wszystko
szło normalnie i sprawnie. Było trochę nudno bez kumpli przy boku. Ale nie
muszę im mówić, jak ten rok był beznadziejny, bo przez to poczuli by się źle z
powodu opuszczenia mnie. Jeśli im powiem to prawdopodobnie zrezygnują z
kolejnej trasy dla mnie, a nie chcę, żeby tak było.
-Masz chłopaka?- Michael uśmiechnął się głupawo.
-Twoi rodzice są znowu razem?- zapytał Luke.
-Jak u Heather?- Ashton się zarumienił.
-Wszyscy powinnyście się przymknąć!- krzyknęłam, robiąc
sztuczkę.
-Okay, dzięki- zaczęłam znowu. –Więc… pierwsza rzecz. Jak
możecie zobaczyć, zdałam test i mam prawo jazdy. Po drugie, nadal nie mam
chłopaka, ponieważ żaden chłopak stąd nie jest właściwy, pomijając
reprezentatywność. Po trzecie, moi rodzice są teraz oficjalnie rozwiedzeni
według prawa i sądu. I ostatnie, Heather ma się dobrze. Tęskniła za wami bardzo
mocno, szczególnie za tobą, Ashton, więc lepiej zabierz ją na randkę albo coś
takiego- wypuściłam powietrze i zaparkowałam auto na podjeździe chłopaków.
Wszyscy wyszliśmy i wzięliśmy bagaże. Puściłam chłopaków
pierwszych do domu, ponieważ czekała na nich w środku niespodzianka.
-Yo, dlaczego jest tak ciemno w…- zaczął Luke, kiedy Ashton
zapalił światło.
-Niespodzianka!- każdy krzyknął głośno, kiedy oni skakali
wokół.
Powoli zamknęłam za sobą drzwi. Twarze chłopców promieniały
i widać było na nich uśmiech, kiedy przytulali swoją rodzinę i przyjaciół.
Uśmiechnęłam się na widok tej sceny. Dobrze mieć swoich przyjaciół z powrotem.
***
Rozdział powitalny. Chłopaki wrócili, co będzie teraz?
Dziękuję Wam za komentarze :*
Ten rozdział był słodki...szkoda,że rozdziały są takie krótkie.Ale są dobrze tłumaczone.Dziękuję za przetłumaczenie tego rozdziału i czekam na następny.<333333 /@vampsmyloves_
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały! :)
OdpowiedzUsuńSwietne:)) Tylko Prosze !! Rozdzialy troche dłuższe !! Uwielbiam ;))
OdpowiedzUsuń