poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział III

Muzyka do rozdziału klik
***
Film się skończył, a my oboje płakaliśmy.
-O mój…-
-Wiem…- przerwałam mu, po czym wydmuchałam nos w chusteczkę.
-Nie mogę uwierzyć, że właśnie płaczę- stłumił śmiech, wycierając łzy.
-Wiem…Ale nie przejmuj się, każdy płacze oglądając ten film- uśmiechnęłam się i wyrzuciłam swoją zużytą chusteczkę.
-Nigdy więcej nie powinniśmy o tym wspominać- wymamrotał, nawiązując do swojego płaczu.
Zaśmiałam się. –Będę się starała jak najlepiej trzymać język za zębami. Tylko mnie nie wkurzaj.
Wywrócił oczami, ale na jego twarzy pojawił się uśmieszek. –Chodźmy zjeść obiad.
-Yay!- krzyknęłam, kiedy usiadłam na jednym ze stołków przy bufecie.
-Umm…Zobaczmy, co mamy- bąknął i schylił się, żeby otworzyć zamrażarkę.
-Hmm, pizza i słodkie frytki?- zapytał i wyjął wspomniane jedzenie.
Zaśmiałam się i skinęłam głową. –Jasne.
-Co jest w tym śmiesznego?- spytał, wkładając jedzenie do piekarnika.
-Wy, chłopcy, nie potraficie gotować, dlatego kupujecie tylko mrożone jedzenie- powiedziałam z uśmiechem.
-Zamknij się. Jesteśmy tak samo leniwi, jak wy- naburmuszył się i usiadł obok mnie.
Obydwoje wyjęliśmy swoje telefony i włączyliśmy Twittera.
Po pięciu minutach ciszy schowałam telefon do kieszeni, po czym spojrzałam w górę i zobaczyłam Luke’a nadal skoncentrowanego na swoim telefonie.
-Yo.
Nadal pisał na swoim telefonie.
-Gościu.
Ciągle coś przewijał na swojej komórce.
-Umm…Luke?
Nadal gapił się w swój telefon.
-LUKE PIEPRZONY HEMMINGS.
W końcu na mnie spojrzał, z dezorientacją wymalowaną na twarzy.-Tak?
-Co ty do cholery robisz?- zapytałam się go, unosząc brew.
-Tylko rozmawiam z fanami- uśmiechnął się.
-Oh- zachichotałam i zaczęłam bawić się swoimi palcami.
-Oh moja- Yo Violet, sprawdź tą dziewczynę. Jest gorąca- uśmiechnął się głupawo i podał mi swój telefon.

@Hayley5sos: @Luke5sos podniecasz mnie.

Podarowałam mu dziwne spojrzenie. -Więc to jest teraz twój typ dziewczyn?
-Więc, ona jest gorąca…- wzruszył ramionami i zabrał urządzenie.
Po wypowiedzeniu przez niego tych słów poczułam się trochę…Dziwnie…Tak jakby na złej drodze.
Nie wiem, co to było, ale sprawiło, że poczułam się niekomfortowo i niepewnie.
Szybko się otrząsnęłam i działałam normalnie, -Udajesz.
-Suki mnie kochają- mrugnął porozumiewawczo.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
~
Po zjedzeniu obiadu, poszliśmy na górę, żeby przygotować się do spania.
Natychmiast umyliśmy zęby, przed pójściem do łóżka.
Po założeniu swojej podkoszulki, spodenek, puchowych skarpet i zmyciu makijażu otworzyłam drzwi, oddzielające pokój Luke’a od łazienki.
Zostałam przywitana przez chłopaka, który zdejmował swoją koszulkę.
Nie wiedziałam dlaczego, ale nagle poczułam motyle w brzuchu i złapałam się na gapieniu się na jego ABBS.
Szybko się odwróciłam i włożyłam ubrania do plecaka oraz wyjęłam swój różowy koc.
-Nie potrzebujesz koca- ziewnął z łóżka.
Odwróciłam się, by ujrzeć Luke’a leżącego pod kołdrą.
Wepchnęłam koc do plecaka i powoli ruszyłam w stronę łóżka.
Szybko weszłam pod kołdrę i położyłam się plecami do chłopaka.
Był półnagi, więc po prostu nie mogłam na niego spojrzeć.
Co jest ze mną nie tak do cholery?
-Co powiedziałaś?- zaśmiał się, więc odwróciłam głowę w jego stronę.
-Huh?- zapytałam zmieszana.
-Powiedziałaś ‘Co jest ze mną do cholery nie tak?- uśmiechnął się podejrzliwie.
Spojrzałam w dół tylko po to, żeby zobaczyć, że Luke jest w samych bokserkach.
CHOLERA.
-I powiedziałaś ‘CHOLERA’- zachichotał.
Zamrugałam, czując zażenowanie, -Ja byłam umm…Zamyśliłam się.
-Awww! O czym myślisz, mała Violet?- uśmiechnął się słodko.
-Jesteś tylko o rok ode mnie starszy, nie mam czterech lat- wywróciłam oczami i odkręciłam się w drugą stronę.
-Hej…- wstał i doczołgał się do mnie, więc teraz siedział na mnie okrakiem. –Przepraszam dzieciaczku…Tylko żartowałem…Więc, co się dzieje? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.
Szczerze, sama nie wiedziałam jak na to odpowiedzieć.
Więc zgaduję, że muszę kłamać?
-Uhm…Jestem trochę w moim…Miesięcznym.
Twarz Luke’a złagodniała, a on zszedł ze mnie i położył się obok mnie, -Oh- chichotał. -Nic dziwnego, że dziwnie się zachowywałaś.
-Mhhm- wymamrotałam i znowu odwróciłam się do niego plecami.
-Dobranoc Violet- wyszeptał mi do ucha, wywołując dreszcze na plecach.
-Dobranoc Luke- odpowiedziałam.
Poczułam rękę Luke’a, która oplotła moją talię i przyciągnęła bliżej niego.

-Jestem z powrotem i zawsze będę przy tobie- wyszeptał do mojego ucha.
***
Wyczuwam fangirl, bo ostatnie zdanie :D
Mam pytanie. Przeszkadza Wam taka mała czcionka postów? Bo mogę powiększyć, jak coś :)

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział II

Wczorajsza impreza była świetna! Każdy świetnie się bawił. To był bardzo radosny moment. Minęło dużo czasu, odkąd byłam aż tak szczęśliwa.
Usiadłam powolnie na łóżku i ziewnęłam, przeciągając się, po czym sprawdziłam godzinę.
9:46
-Ugh. Muszę być w pracy o 10:30.
Powoli powłóczyłam  swoje ciało z łóżka do mojej łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie i prawie dostałam ataku serca. To tak wyglądam rano?
 -O boże…
Szybko umyłam twarz i zęby, przed rozczesaniem swoich kołtunów na włosach i ruszyłam w stronę szafy. Wybrałam proste czarne bikini, białe shorty i moją czerwoną bluzę z białym napisem ‘LIFEQUARD’. Szybko założyłam ubrania i założyłam białe japonki. Włosy związałam w niechlujnego koka i nałożyłam odrobinę wodoodpornej maskary i eyelinera.
Sprawdziłam jeszcze raz godzinę.
10:15
-Cholera, spóźnię się.
Pobiegłam do łazienki i złapałam swoją torbę plażową, upewniając się, że wzięłam ręcznik, krem do opalania, raybany i srebrny gwizdek. Teraz byłam pewna, że jestem gotowa i w końcu pośpiesznie zeszłam na dół.
-Dzień dobry kochanie- mama uśmiechnęła się przysuwając w moją stronę miskę Fruit Loops z mlekiem.
-Dzień dobry, dziękuję- odwzajemniłam uśmiech i szybko skonsumowałam śniadanie.
-Bądź ostrożna i nie rób niczego głupiego! Kocham cię!- krzyknęła, kiedy byłam już przy drzwiach wyjściowych.
-Będę! Też cię kocham mamo!- zachichotałam i wywróciłam oczami.
W końcu wyszłam.
~
Usiadłam na wysokim, ratowniczym  krześle, naprzeciwko brzegu. Jak zwykle na plaży było mnóstwo ludzi. Obserwowałam i wyjęłam swój telefon.
Siedem nowych wiadomości?
Kliknęłam na tekst i zobaczyłam, że wszystkie są od Luke’a. Co za nieudacznik…

‘Do: Violet*;
Oh Violet!
Obudź się ty leniwa dupo ;)
(wysłane o 9:00)’

‘Do: Violet*;
YO PEDALE, OBUDŹ SIĘ. D:<
(wysłane o 9:05)’

‘Do: Violet*;
Jesteś cieniasem.
Nudzi mi się, proszę obudź się. :P
(wysłane o 9:10)’

‘Do: Violet*;
Mój dom się pali!
POMOCY! ;O
(wysłane o 9:15)’

‘Do: Violet*;
Nie mogę uwierzyć, ze się po tym nie obudziłaś… L
Wyskoczyłbym z łóżka, jeśli byś mi coś takiego wysłała…</3
(wysłane o 9:20)’

‘Do: Violet*;
Cholera, dziewczyno. Do której ty śpisz?
(wysłane o 9:25)’

‘Do: Violet*;
A ona się nadal nie obudziła!
Ok, poddaję się. K
(wysłane o 9:30)’

Przed odpisaniem nie mogłam powstrzymać śmiechu z powodu jego komicznych wiadomości.

‘Do: Luke the Penguin :3
Leszczu, obudziłam się 16 minut po twojej ostatniej wiadomości. Przepraszam, Lukey pookie, musiałam się przygotować do pracy, w dodatku się spóźniłam, dlatego nie mogłam odpisać… I dlatego, że dopiero zobaczyłam nowe wiadomości…Więc, jeszcze raz przepraszam.
Oh i swoją drogą, nawet jeśli bym wiedziała, że twój dom stoi w płomieniach i tak bym nie przyjechała. Byłabym za leniwa- LOL, ŻART. KOCHAM CIĘ BARDZO MOCNO <3 <3 <3’

Prawie natychmiast dostałam wiadomość.
‘Do: Violet*;

Lol, spieprzaj. Nie jestem cieniasem, ty jesteś. To nauczka, może powinnaś kłaść się wcześniej. Oh w porządku, rozumiem. Praca to suka.
Kocham cię- LOL NIE- Żart, serio kocham cię… Nawet, jeśli jesteś psychiczna’
Przewróciłam oczami z powodu ostatniej części i znowu mu odpisałam.

‘Do: Luke the Penguin :3
Też cię kocham, nawet kiedy jesteś zarozumiałym dupkiem <3’

‘Do: Violet*;
Aha, nie jestem zarozumiałym dupkiem,  obiecałem ci, że się w niego nie zamienię, pamiętasz?
Więc, tak czy inaczej… Ashton i Heather prawdopodobnie zostają u niej, Michael i Calum zostają na noc u swoich rodzin. Więc może chciałabyś spędzić noc, tutaj ze mną?
Jestem samotny. Proszę? L

Hmm… Szybko napisałam do swojej mamy.
‘Do: Mommy <3
Cześć Mamo!
Luke pyta czy mogłabym dzisiaj u niego nocować?’
Czekałam około 2 minut na odpowiedź.

‘Do: Violet*;
Jasne kochanie, tylko nie rób niczego, czego ja bym nie zrobiła ;)
O której godzinie będziesz jutro w domu?’

Wywróciłam oczami. Jak moja mama mogła tak myśleć?

‘Do: Mommy <3
Eww mamo!
To obrzydliwe…
Prawdopodobnie przed 20.
Wpadnę po pracy, żeby wziąć kilka rzeczy.
Kocham cię! J <3’

I z tym szybko napisałam do Luke’a.
‘Do: Luke the Penguin :3
Mama się zgodziła.
Będę u ciebie około 16.
Muszę kończyć… Szef może się wkurzyć.
Do zobaczenia później.
Kocham cię, cieniasie :3 <3’

Wyłączyłam telefon i z powrotem wrzuciłam go do plażowej torby.
~~
Pokonałam schody do mojego pokoju i zaczęłam pakować rzeczy do snu.
Wyciągnęłam jeden z moich plecaków i wepchnęłam do niego potrzebne rzeczy;  do których należała za duża szara bluza, szare puszyste skarpety, para czarnych spodni do spania, szczoteczka do zębów, maskara, podkład, eyeliner, szczotka do włosów, dezodorant, różowy koc z polaru, jasne shorty z wysokim stanem, biała opaska i biały top.
Szybko przebrałam się w dopasowane majtki i stanik w pingwiny ( nie oceniajcie), białą opaskę, biały krótki top, koralowe szorty i moje białe converse. Rozpuściłam włosy, poprawiając nieład panujący na mojej głowie i zaplotłam je we francuskiego warkocza.
Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze, chwyciłam plecak, telefon i ruszyłam do domu chłopaków.
~~
Po 10 minutach dotarłam do chłopaków. Zapukałam w drzwi, używając naszego ‘Sekretnego kodu’ i po mniej niż 10 sekundach Luke wpuścił mnie do środka.
-Hej, Lukey pookie- zachichotałam i położyłam swój plecak obok kanapy, na której zaraz usiadłam.
Zamknął drzwi wejściowe, po czym usiadł obok mnie. –Musisz przestać mnie tak nazywać.
-Nigdy- uśmiechnęłam się głupawo, a Luke położył głowę na moich kolanach i zarzucił nogi na podłokietnik, po drugiej stronie kanapy.
-Co chcesz obejrzeć?- zapytał, kiedy moje brązowe oczy spotkały jego w kolorze oceanu.
Spojrzałam w dół na niego i wzruszyłam ramionami. –Obejrzyjmy coś fajnego.
Wzięłam pilot ze stolika przy kanapie i zaczęłam przeglądać kanały.
Spongebob…
Family Guy…
The Grudge…
Adventure Time…
Ace of Cakes…
Hannah Montana…
4 Weddings…
Property Brothers…
Sweet 16…
Say Yes To The Dress…
Westchnęłam ciężko poirytowana i kontynuowałam przeglądanie kanałów.
-A Walk To Remember!- pisnęłam z podekscytowania.
-Huh?-  Luke uniósł brew, patrząc na ekran.
-To mój ulubiony film- przewróciłam oczami i pogłośniłam telewizor.
Film dopiero się zaczął i właśnie była scena, kiedy dziecko skacze z wieży do wody i traci przytomność. Landon i jego przyjaciele próbują go bezpiecznie wyciągnąć z wody.
-Nigdy wcześniej nie oglądałem tego filmu- wymamrotał.

-Więc dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień, ponieważ go oglądasz- położyłam palec na jego ustach, aby się więcej nie odzywał.

***
No i mamy rozdział 2. Dzięki za wszystkie komentarze :)
Kocham Was <3

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział I

Minął prawie rok, odkąd ostatni raz widziałam swoich najlepszych kumpli. Odwiedzałam swojego tatę w Los Angeles, kiedy ostatnio tam byli, ale nie udało nam się zobaczyć, teraz jestem tutaj i dzieli mnie zaledwie kilka minut od spotkania ich.
Zgarbiłam się przed swoim samochodem, grając w Temple Run 2, bliska pokonania mojego najlepszego wyniku, gdy nagle usłyszałam głos wołający moje imię i spojrzałam w górę.
CHOLERA, UMARŁAM
-Calum, ty idioto!- krzyknęłam, kiedy przyciągnął mnie do uścisku.
-Co ja zrobiłem?- zachichotał jak go popchnęłam.
-Umarłam w Temple Run, wtedy kiedy prawie pobiłam swój rekord- wsunęłam telefon do kieszeni i skrzyżowałam ręce.
-Przepraszam…- wydął wargi, a ja zachichotała i przyciągnęłam go do kolejnego uścisku.

Spojrzałam w górę i ujrzałam nikogo innego jak Michaela i Ashtona. Uśmiechnęłam się i pobiegłam w ich stronę, ciągnąc do mocnego uścisku. Ponieważ byłam niska, tak jakby ciągnęłam ich w dół, ale nieważne. Wszyscy odsunęliśmy się i  parsknęliśmy śmiechem.
-Nadal niska, jak zawsze- zażartował Michael.
Milcz- Żartobliwie uderzyłam go i wywróciłam oczami.
-Wystarczy tych wszystkich przytulasów…Może pomoglibyście mi z tymi bagażami?- głęboki głos jęknął  z tyłu.
Wszyscy odwróciliśmy się, żeby zobaczyć Luke’a w wejściu, trzymającego dziesiątki toreb. Trójka chłopaków zaśmiała się i weszła do samochodu, zostawiając biednego Luke’a samego z ciężkimi bagażami. Uśmiechnęłam się i pokonałam drogę do zgarbionego chłopaka, żeby pomóc mu zanieść kilka toreb do bagażnika.
-Dzięki- odetchnął, kiedy zamknęłam bagażnik.
-Nie ma za co przyjacielu- zachichotałam, kiedy mocno mnie przytulił.
-Strasznie za tobą tęskniłem- zaśmiał się w zagłębienie mojej szyi.
-Awww Lukey pookie! Też za tobą bardzo tęskniłam- roześmiałam się, kiedy się odsunęliśmy.
-Dlaczego zawsze mnie tak nazywasz?- przewrócił oczami, kiedy wsiedliśmy do pojazdu.
-Ponieważ to lubię. Masz z tym jakiś problem?- rozszerzyłam swoje oczy, żeby spróbować go wystraszyć, ale on tylko skończył się śmiać.
-Violet, jesteś za słodka – zachichotał, kiedy wkładałam klucze do stacyjki.
-Spadaj- syknęłam mu prostu w twarz, co tylko spowodowało ich napad śmiechu.
~~
Jechaliśmy tylko 5 minut i już wiedziałam, co się wydarzyło w ostatnich miesiącach. To cudowne uczucie nadal rozmawiać tak, jakby nigdy nie wyjechali. Nic się pomiędzy nami nie zmieniło i jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu.
-To niesamowite! Jestem z was bardzo dumna, chłopaki!- uśmiechnęłam się, kiedy chłopcy skończyli opowiadać o trasie z One Direction.
-Fani byli dość szaleni- Calum zachichował.
-Kilka fanek rwało mnie w Ohio- Luke wspomniał z uśmiechem.
-To obrzydliwe- wzdrygnęłam się na komentarz Luke’a.
-Więc…Opowiedzieliśmy ci, co robiliśmy w ciągu roku, teraz twoja kolej- powiedział Ashton z uśmiechem.
-Więc…- nie wiedziałam jak odpowiedzieć na to pytanie.
Mam na myśli, naprawdę… Nie wiem co powiedzieć. Nic interesującego mi się nie przytrafiło w ciągu tego roku. Myślę, ze wszystko szło normalnie i sprawnie. Było trochę nudno bez kumpli przy boku. Ale nie muszę im mówić, jak ten rok był beznadziejny, bo przez to poczuli by się źle z powodu opuszczenia mnie. Jeśli im powiem to prawdopodobnie zrezygnują z kolejnej trasy dla mnie, a nie chcę, żeby tak było.
-Masz chłopaka?- Michael uśmiechnął się głupawo.
-Twoi rodzice są znowu razem?- zapytał Luke.
-Jak u Heather?- Ashton się zarumienił.
-Wszyscy powinnyście się przymknąć!- krzyknęłam, robiąc sztuczkę.
-Okay, dzięki- zaczęłam znowu. –Więc… pierwsza rzecz. Jak możecie zobaczyć, zdałam test i mam prawo jazdy. Po drugie, nadal nie mam chłopaka, ponieważ żaden chłopak stąd nie jest właściwy, pomijając reprezentatywność. Po trzecie, moi rodzice są teraz oficjalnie rozwiedzeni według prawa i sądu. I ostatnie, Heather ma się dobrze. Tęskniła za wami bardzo mocno, szczególnie za tobą, Ashton, więc lepiej zabierz ją na randkę albo coś takiego- wypuściłam powietrze i zaparkowałam auto na podjeździe chłopaków.
Wszyscy wyszliśmy i wzięliśmy bagaże. Puściłam chłopaków pierwszych do domu, ponieważ czekała na nich w środku niespodzianka.
-Yo, dlaczego jest tak ciemno w…- zaczął Luke, kiedy Ashton zapalił światło.
-Niespodzianka!- każdy krzyknął głośno, kiedy oni skakali wokół.

Powoli zamknęłam za sobą drzwi. Twarze chłopców promieniały i widać było na nich uśmiech, kiedy przytulali swoją rodzinę i przyjaciół. Uśmiechnęłam się na widok tej sceny. Dobrze mieć swoich przyjaciół  z powrotem.

***
Rozdział powitalny. Chłopaki wrócili, co będzie teraz?
Dziękuję Wam za komentarze :*

poniedziałek, 7 lipca 2014

Prolog

Siedziałam na moim stałym miejscu w garażu chłopaków, nazywanym także moje beanbag1  i oglądałam ich próby nowych piosenek. Uśmiechnęłam się do każdego z nich, dumna, że są o wiele lepsi niż na początku bycia zespołem.



Kiedy skończyli spojrzałam do góry i zobaczyłam, że wszyscy odkładają swoje instrumenty.
-Umm…Chłopaki? Myślałam, że zrobiliście więcej piosenek?- uniosłam brew, kiedy usiedli naprzeciwko mnie.
-Więc, my chyba mamy ci coś do powiedzenia- powiedział Ashton, uśmiechając się szeroko.
-Okey?- zapytałam, niepewna dokąd zmierza.
Była mała pauza, kiedy to powiedziałam,w czasie której wszyscy chłopcy się uśmiechali i wymieniali spojrzenia.
-Jedziemy w trasę- w końcu oznajmił Luke.
Moje oczy się rozszerzyły i położyłam ręce na ustach, zanim mogłam krzyczeć. Calum i Michael zaczęli się śmiać, kiedy zaczęłam skakać dookoła i przytulać każdego z nich.
-Jej! Jestem szczęśliwa z tego powodu!- szalałam. –Więc z kim jedziecie w trasę tym razem?
-One Direction- Michael się uśmiechnął.
Natychmiast zamarłam, a moja szczęka opadła.
-Kłamiesz- powiedziałam.
Calum pokręcił głową i wyciągnął telefon, pokazując mi email od ich menadżera, który mówił, że jadą w trasę z One Direction.
-Zamknij się- szybko uderzyłam Caluma w ramię, kiedy czytałam email ciągle od nowa i od nowa.
-Au- wydął wargę, trąc swoją rękę.
-O boże! Jestem z Was strasznie dumna, chłopaki!- pisnęłam i przyciągnęłam ich do grupowego uścisku.
Nie mogę wyrazić jak dumna jestem. Widząc swoich najlepszych przyjaciół goniących marzenia, patrząc jak przeżywają nowe przygody, patrzeć na ich zawodowy sukces. Docierają tak daleko i wiem, że dotrą jeszcze dalej. Po prostu to wiem. Ale jeszcze raz będę za nimi szalenie tęsknić.
Czułam jakby trasa z Hot Chelle Rea trwała wieki i sama nie wiem jak to przeżyłam, ale wiedziałam, że nie mam wyjścia. Chłopaki powinni spełniać swoje marzenia i ja wiem, że będą to robić.

Będę za nimi szalenie tęsknić.

1. beanbag- coś takiego klik

***
Więc...mamy prolog! Mam nadzieję, że historia Wam się spodoba i będziecie czytać oraz komentować. Ogólnie opowiadanie ma 36 rozdziałów+epilog, tak jakby ktoś chciał wiedzieć.
Przepraszam ze wszystkie błędy (na pewno się jakieś pojawiły) i mam nadzieję, że wybaczycie :D
Mam nadzieję, że wiecie kto ma dzisiaj urodziny. 
Nasz najukochańszy Ashton!

Szablon by Selly